Proszę opisać prostymi zdaniami Właśnie udało Ci się sprzedać jakiś przedmiot przez internet, napisz list do znajomego z Anglii: - wyjaśnij co postanowiłeś sprzedać i dlaczego się na to zdecydowałeś - wspomnij jak zachęciłeś do kupna tego przedmiotu, o co pytały osoby zainteresowane kupnem Sprzedaż mebli przez Internet – jak to robić? (Krystyna Dziewanowska – Mebloscenka) Sprzedaż mebli przez Internet nie jest prostą sprawą. Sprzedaż produktów premium podnosi poprzeczkę. Czy w praktyce tak jest? Jak zwiększyć sprzedaż mebli w branży e-commerce? O rozwoju sklepu online, sprzedaży mebli przez Internet i dbaniu o doświadczenie zakupowe klienta przeczytasz w wywiadzie z Krystyną Dziewanowską i Maciejem Grzeszczukiem. Krystyna Dziewanowska – architekt wnętrz, właścicielka autorskiej pracowni projektowania wnętrz Red Cube Design oraz Mebloscenki – sklepu online z polskimi meblami premium. Marcin Grzeszczuk – specjalista ds. reklam na Facebooku, Opiekunem Projektu z ramienia Digitalk. Początki sklepu Mebloscenka – jak wygląda sprzedaż mebli przez Internet? Artur: Dzisiaj zajmiemy się tematem sklepu internetowego z meblami premium i sprzedażą mebli przez Internet, gdyż od jakiegoś czasu w naszej Agencji Digitalk razem z Marcinem współpracujemy z Krystyną i opiekujemy się sklepem Krysiu, jakie były Twoje zawodowe początki i skąd pomysł na Mebloscenkę? Krystyna: Moja biznesowa historia zaczęła się w 2010 roku, kiedy to założyłam autorską pracownię projektowania wnętrz. Zatem, od ponad 10 lat zajmuję się projektowaniem wnętrz. W związku z tym, że bardzo często do swoich projektów używałam polskich ciekawych, oryginalnych mebli, nawiązałam kontakty producentami, tych mebli, postanowiłam, przy okazji również je sprzedawać. I tak narodził się pomysł na Mebloscenkę. Artur: Sam pomysł, z perspektywy czasu, jest najprostszą częścią w biznesie. Jak było u Ciebie? Co w Twoim przypadku okazało się najtrudniejsze na samym początku? Krystyna: Problemów było milion albo i kilka milionów. Największym problemem, był brak wiedzy na temat sprzedaży czegokolwiek w Internecie. Musiałam się tego wszystkiego nauczyć. Sam początek może nie był trudny. Nawiązanie współpracy z producentami, stworzenie samej strony, logo marki, wystawianie produktów w sklepie i te wszystkie podstawy nie były trudne. Natomiast, najtrudniejszym od samego początku było i nadal jest dotarcie do odpowiednich klientów. Mebloscenka ma w swojej ofercie przede wszystkim produkty premium, które są dosyć drogimi produktami, co oznacza, że musimy dotrzeć do ludzi, którzy są w stanie zapłacić za mebel więcej oraz mają odwagę zamówić mebel w Internecie. To jest dodatkowa trudność. Artur: Zawsze zastanawiałem się, jak wyglądają zwroty w sklepie internetowym z meblami? Perspektywa zamawiania, skręcania, potem rozkręcania, żeby oddać ten mebel, nie jest zachęcająca. Krystyna: Prawie wszystkie produkty z Mebloscenki są tak zaprojektowane, że ciężko byłoby je samodzielnie skręcić, więc przyjeżdżają do klientów gotowe. Szczególnie jeżeli mamy do czynienia produktem wykonanym ze stali – zespawanym i skręconym. Nie ma problemu ze zwrotem towaru, z tym że przesyłka jest dosyć kosztowna i ten koszt obciąża klienta. Natomiast, w ciągu tych prawie sześciu lat prowadzenia sklepu było bardzo mało zwrotów. I nie wiem, czy argument, że klient ma prawo zwrotu, w jakiś sposób przekonuje ludzi czy nie, ale zawsze informuję klienta o tym, że jeżeli produkt mu się nie podoba czy na przykład kolorystyka nie odpowiada – to zawsze może zwrócić produkt. Bardzo często wysyłamy klientom próbniki. Jeżeli klient nie ma pewności, czy na przykład jakiś kolor tkaniny, odcień drewna albo faktura mu pasuje, to wysyłamy kurierem zestaw próbników. Klient może sobie przymierzyć do innych elementów w mieszkaniu i zobaczyć, że to jest ten odcień, materiał i ten mebel też będzie mu świetnie pasował w mieszkaniu. Później go od niego odbieramy, a klient ma pewność, że to jest to, na czym mu zależało. Artur: Świetna technika. W świecie startupów zajmujących się produktami technologicznymi coś takiego nazywa się redukowaniem tarcia. Czyli, co tu sprawić, żeby klientowi było łatwiej podjąć decyzję i dać mu jakąś mniejszą próbkę. Komentarz dotyczący zwrotów był oczywiście żartem. Wspomniałaś, że wszystkiego musiałaś nauczyć się sama i że te 6 lat temu, kiedy rozpoczynałaś swą przygodę, głównym wyzwaniem, było dotarcie do odpowiedniego segmentu klientów. Nie pozyskanie producentów – co jest dla mnie bardzo ciekawe, że byli oni tak bardzo otwarci na współpracę, a odpowiedni klienci. Jakie były pierwsze kroki, które wtedy podjęłaś? Co uznałaś za najważniejsze, by uruchomić sprzedaż mebli przez Internet? Co próbowałaś robić? Jak próbowałaś pozyskiwać tych pierwszych klientów? Pozyskanie klienta w Mebloscence Krystyna: Od samego początku miałam świadomość, że konkurencja jest bardzo duża, zarówno w sieci, jak i w sklepach stacjonarnych. Dlatego wiedziałam, że jeżeli nie zdecyduję się na reklamę, to nikt mnie nie zobaczy. Od samego początku współpracowałam z agencją, która zajmowała się reklamami w Internetowej i pozycjonowaniem. W każdym miesiącu robiliśmy analizę: co działa, co nie działa, gdzie ewentualnie zwiększyć budżet i w co zainwestować, by ta sprzedaż mebli przez Internet miała sens. Nie próbowałam samodzielnie reklamować się w Internecie, bo wiedziałam, że jest to dosyć skomplikowane, że bardzo często zmieniają się ustawienia w Google’u i nie chciałam tego robić sama. Od samego początku zaufałam profesjonalistom. Artur: To jest zdroworozsądkowe podejście. Nie wszystko trzeba robić samodzielnie i nie na wszystkim trzeba się znać. Ja też nie znam się na połowie usług, które świadczą nasi podwykonawcy, od prawników, na księgowej kończąc. Jestem ciekaw skąd wzięła się nazwa Mebloscenka? Krystyna: To nie ja wymyśliłam tę nazwę. Wcześniej, przy okazji mojego poprzedniego biznesu, czyli pracowni projektowania wnętrz, współpracowałam z grafikiem, który zaprojektował mi pierwsze logo. Kiedy wymyśliłam ten sklep, zgłosiłam się do niego, bo wiedziałam, że to jest niezwykle kreatywna osoba. Powiedziałam mu, że bardzo lubię takie zbitki kilku różnych wyrazów albo słowa o podwójnym znaczeniu, które można interpretować na różne sposoby. I stąd pomysł. Dlaczego polski design? Artur: Genezą Twojego biznesu jest to, że w swoich pracach jako projektantki, posługiwałaś się często meblami polskich producentów. Rozumiem oczywiście, Twój klient jest typem klienta, którego musi być stać na coś takiego. Ale, skąd pomysł i przekonanie, że akurat ten polski design, do tego jeszcze w takim bardzo specyficznym stylu, jest dokładnie tym, czego rynek potrzebuje? Dlaczego jako klient, miałbym się zdecydować na polski design? Jak argumentujesz to, że lepsze jest Polski, niż tak popularny styl skandynawski czy szkoła nowojorska lub inne podobne style? Krystyna: Ja zawsze, od samego początku, myślałam jak architekt wnętrz. Szłam tym kierunkiem, że są klienci, którym zależy na czymś wyjątkowym. Miałam już serdecznie dosyć robienia projektów z użyciem mebli z Ikei. Oczywiście jest to firma, która niezwykle ciekawie przygotowuje inspiracje i mają super fajne produkty, natomiast jakość ich produktów pozostawia wiele do życzenia. Często są to produkty, które są krótkotrwałe i bardzo szybko się niszczą. Dlatego szukałam czegoś ładnego, designerskiego, ciekawego, ale też w miarę rozsądnej cenie. Prawda jest taka, że wtedy, my jako klienci urządzający wnętrza, mieliśmy do wyboru albo właśnie coś taniego, fajnego z Ikei, ale słabej jakości, albo na designerskie meble z Włoch czy Dani – wysokiej jakości, ale bardzo drogie. Większość moich klientów, którym projektowałam wnętrza, to nie byli ludzie bardzo majętni, tylko z przeciętnym portfelem. Ale w związku z tym, że chcieli urządzić sobie ciekawie wnętrza, to bardzo chętnie korzystali takich polskich, oryginalnych mebli. Polskie meble są droższe niż Ikea, oczywiście, ale cały czas jeszcze mieszczą się w portfelu dla średniej klasy. Za to są wyjątkowe, ponieważ wykonane są z porządnych materiałów. Z drewna, a nie z jakichś drewnopodobnych materiałów. Ze sklejki, ze stali. Bardzo dużym walorem naszych mebli jest również to, że wykonywane są przez małe firmy. Są to bardzo często takie małe rodzinne firmy, które bardzo mocno stawiają na jakość. Dopracowują szczegóły, pilnują wykonania, jakości. Tam sami właściciele nadzorują pracę lub nawet wykonują te meble. Bardzo pilnują, żeby to było ładne, z dobrej jakości materiałów. Wszystkie te meble są po prostu dopieszczone i widać, że ktoś włożył dużo uczucia w ich wykonanie. Nowa agencja reklamowa Mebloscenki i Piksel Facebooka Artur: Przez to, o czym wspominasz, przebija Twoje bardzo duże zaangażowanie w ten projekt. Ja bardzo lubię rozmowy z przedsiębiorcami, którzy są zafascynowani tym, co robią. Krystyno, minęło kilka lat od założenia Mebloscenki, firma się rozwijała i nadszedł moment, gdy podjęłaś decyzję o zmianie agencji marketingowej. Rozpoczęłaś współpracę z nami, czyli z Digitalk. Byliśmy nastawieni na to, że zaraz siądziemy do targetowania reklam, podbijania świata Internetu, sprzedaży mebli przez Internet, ale natrafiamy na zupełnie inne problemy niż pierwotnie zakładaliśmy. Osobą, która te problemy zaczęła rozwiązywać jest Marcin. Marcinie, jakie to były problemy i jak to wszystko na początku wyglądało? Marcin: Poznaliśmy się z Krystyną, odblokowując jej konto reklamowe, jej starego Business Managera. Niestety, nie do końca wszystko udało się odzyskać i trzeba było zacząć od nowa. Nie mieliśmy historii konta reklamowego, nie mieliśmy starych zdarzeń na Pikselu, dlatego mieliśmy utrudniony start. Artur: Ten wątek często się pojawia. Klienci, którzy do nas przychodzą albo klienci, którzy rozpoczynają współpracę z innymi agencjami, niekoniecznie są świadomi tego, że dostęp do własnych danych ma kluczowe znaczenie, szczególnie jeżeli później będą chcieli wraz ze swoim biznesem, przenieść się w inne miejsce czy samodzielnie rozpocząć pewne działania. Zupełnie nieświadomie podpisują umowy, zgadzając się na pracę na cudzych kontach, które później zostają po stronie agencyjnej, albo nie uważają na pewne zabezpieczenia, nawet po stronie Business Managera, które można podjąć, żeby nie stracić w wyniku ataku hackerskiego takich dostępów. Dlaczego jest takie ważne to, żeby mieć te wszystkie dane u siebie i móc się później od nich odbić, na przykład przy kolejnych współpracach? Marcin: Mnie również boli to, że część agencji działa na swoich kontach reklamowych i podpina swój Piksel na stronę klienta. Z mojej perspektywy jest to ważne, ponieważ Facebook uczy się zdarzeń, uczy się ludzi, którzy dokonują interakcji na stronie i to wszystko sobie zapisuje. Widzi, kto dokonuje zakupu, kto wchodzi na stronę, kto dodaje produkty do koszyka, ile pieniędzy zostawia w takim sklepie i na tej zasadzie dokręca śrubę – dotargetowuje reklamy, które puszczamy, nawet w przyszłości. Niesamowicie ważne jest, żeby – tak jak my to robimy – działać na koncie reklamowym, na Business Managerze klienta. Niech za przykład posłuży sytuacja: kiedy kończymy współpracę z daną agencją, zapłaciliśmy Facebookowi za reklamę, zapłaciliśmy za zebranie tych wszystkich zdarzeń i gdy to nie dzieje się na naszym koncie, zostajemy z niczym. Artur: Mam dokładnie taką samą perspektywę i to jest powód, dla którego my w Digitalk działamy właśnie w ten sposób, wiemy, że z jednej strony są marketerzy, którzy znają się na tych rzeczach i być może wiedzą o tym, o czym wspomnieliśmy. Z drugiej strony, jest bardzo duża liczba przedsiębiorców, którzy podobnie jak Krystyna, przychodzą do jakiejś firmy i jej ufają, i zakładają, że ta firma wie co robi, traktuje ich uczciwie. Bo przecież może się okazać, że na przykład stracimy dostęp do jakichś danych, mimo że nie powinniśmy go stracić albo padniemy ofiarą jakiegoś ataku hackerskiego bądź innego problemu. Dlaczego warto te wszystkie informacje trzymać u siebie, żeby później móc z nimi wędrować po różnych miejscach. Pojawiła się Krystyna, której ostatecznie musieliśmy te wszystkie rzeczy założyć od nowa. I co się dzieje dalej? Marcin: Dalej zadziała się bardzo prosta rzecz. Umówiliśmy się z Krystyną na rozpoczęcie współpracy. Zazwyczaj jest to trwająca około godziny rozmowa telefoniczna. I przy projekcie z Mebloscenką otrzymałem masę informacji, jak u niej wygląda sprzedaż mebli przez Internet. Jak już ty padło wcześniej, Krystyna jest bardzo podekscytowaną tym, co robi i przekazała nam naprawdę bardzo dużo informacji. Mianowicie, od jakich produktów warto by było wyjść, jaka jest jej grupa docelowa i tak dalej. Wszystko to, co mówiła Krystyna, też potwierdziło się w Google Analytics. Bywa, że niektórzy klienci pytani o bestsellery, czyli produkty, od których możemy wyjść, żeby te wyniki osiągnąć szybciej, czasami podają nam produkty, które chcą, żeby stały się bestsellerami. W przypadku Mebloscenki faktycznie, były to najlepiej sprzedające się produkty. I od tego wyszliśmy. Bestsellery Mebloscenki i strategia marketingowa Artur: Krystyno, co u Ciebie jest takim absolutnym bestsellerem i dlaczego? Krystyna: Są dwa takie absolutne bestsellery. Pierwszym jest szafka telewizyjna Lowbo, marki Phormy. Jest niezwykła, po prostu przepiękna i świetnie się sprzedaje. Dlaczego? Może, dlatego że jest taka ładna i wyjątkowa. Myślę, że każdy, kto ma taką szafkę u siebie w salonie pod telewizorem, ma gwarantowany efekt wow. Drugim bestsellerem są stoliczki z litego, toczonego drewna dębowego, których kształt przypomina pionki szachowe. Według mnie są przepiękne i stosunkowo niedrogie, jak na tego typu produkty. Ten kawał takiego prawdziwego drewna, daje poczucie posiadania czegoś wyjątkowego, nietuzinkowego. To są dwa takie najważniejsze bestsellery. Artur: A masz u siebie jakiś nietrafiony produkt? Coś, o czym myślałaś, że będzie się świetnie sprzedawało, a okazało się, że jest inaczej i na przykład musiałaś wycofać ten produkt ze sklepu albo jest on dostępny i czasem się sprzeda, ale nie robi takiego szału, na jaki liczyłaś? Krystyna: Nigdy nie robiłam statystyk dotyczących tego, co jest słabo sprzedawalne. Raz na jakiś czas robię selekcję produktów, żeby nie było ich zbyt dużo. Kiedy zakładam sklep, to jednym z pierwszych moich założeń było to, żeby nie było w nim zbyt wielu produktów. Zależało mi na tym, ze względu na utrzymanie klienta. Jeżeli klient wchodzi do nas na stronę, to zbyt duża ilość produktów powoduje, że jest mu ciężko się zdecydować, bo wszystko mu się podoba i nie wie, co wybrać i co kupić. Selekcję robię też z innego względu. Niezwykle ważna dla mnie jest jakość i zadowolenie klienta i brak reklamacji. Jeżeli zdarzają się jakiekolwiek reklamacje albo jeżeli klienci dają sygnały, że to jednak nie jest taki produkt, jak im się wydawało, bo dostają do domu coś, co na zdjęciach trochę inaczej wyglądało i kiedy zdarzają się u jakiegoś producenta nagminne takie wpadki, to ja po prostu rezygnuję ze współpracy z tą firmą. Kolejna rzecz jest taka, że moja współpraca z producentami opiera się na kontakcie mailowym i telefonicznym. I jeżeli mam problem z tym, żeby się dodzwonić, dopytać albo kilka razy proszę o informacje, które są niezwykle ważne dla klienta, a ja muszę mu je przekazać i tego kontaktu nie ma, to wtedy również rezygnuję ze współpracy z taką firmą. Bo kontakt z klientem jest dla nas bardzo ważny. Ważne dla mnie jest, żeby informacja była na bieżąco, żeby klient wiedział, że na przykład jest opóźnienie albo że dzisiaj wyjeżdża towar i jutro musi się go spodziewać, żeby go odebrać. Wszystkie takie informacje są ważne, a ja muszę je na bieżąco otrzymywać. Więc jeżeli nagminnie nie dostajemy informacji od producenta, to z czasem też rezygnujemy ze współpracy. I wtedy właśnie wyrzucamy pewne produkty z oferty. Artur: Słuszne podejście, bo na koniec dnia nie liczy się tylko to, żeby ktoś miał i był w stanie dostarczyć piękny mebel, ale żeby był jeszcze zaufanym partnerem we współpracy. Jak to ładnie mówią Anglosasi – on daily basis. A o co najczęściej pytają klienci, zanim złożą zapytanie czy zanim zamówią produkt? Krystyna: Przede wszystkim są to pytania o doradztwo, konsultacje wnętrzarskie, czyli to, co ja uwielbiam robić. Od tak wielu lat projektuję wnętrza, że mogę powiedzieć, że się dobrze na tym znam i mam smykałkę do tego. Bardzo lubię, gdy klienci dzwonią albo piszą, że podoba im się dany mebel albo część mebli i pytają, czy to będzie pasowało do ich wnętrza. Często proszę klientów o zdjęcia wnętrz i wtedy, na ich podstawie czy opisów czego potrzebują, dobieram konkretny mebel z konkretnym wymiarem. Bo oczywiście wymiar również ma duże znaczenie. Mebel musi się zmieścić w danym wnętrzu, nie być za duży ani za mały. To są te pierwsze kontakty z klientem – jeżeli klient się przed zakupem odzywa, to dotyczy to przede wszystkim konsultacji wnętrzarskich. Artur: To fantastycznie. A zdarza się na przykład, że dzwoni do Ciebie ktoś i mówi: “A czemu tak drogo? A nie sprzeda Pani tego taniej?”? Krystyna: Raczej nie dzwonią z takimi pytaniami, bo widzą, jaka jest cena. Jeżeli dla kogoś jest bardzo drogo, to rezygnuje ze współpracy i niczego nie zamawia, i nie dzwoni. Natomiast oczywiście, są ludzie, którzy polują na jakieś rabaty, okazje i tak dalej. I zdarza się, że znajdą sobie jakiś mebel, upatrzą i dzwonią do wszystkich sklepów, w których ten mebel jest w ofercie i pytają, jaki rabat mogą uzyskać. Ale na szczęście w tej branży nie jest tak, że są sklepy, że jeden nie daje żadnych rabatów, drugi daje jakieś duże i później klienci są rozpieszczeni, i chcą nie wiadomo jakich rabatów. Zawsze można negocjować, porozmawiać. Ja jestem otwarta na takie rozmowy. Jeżeli są zamawiane również inne produkty, nie tylko jeden, to wiadomo, że wtedy możemy sobie pozwolić na jakąś ciekawszą ofertę. Zawsze też można zagrać na przykład darmową dostawą albo jeszcze jakimiś innymi bonusami. Artur: Muszę pociągnąć ten temat – czyli darmowa dostawa jako jeden potencjalny bonus. Masz przygotowany taki repertuar środków, po które możesz sięgnąć w rozmowie, jeżeli klient jest oczywiście price sensitive. Jednym z nich jest darmowa dostawa. Potwierdzamy, że w e-commerce darmowa dostawa jest bardzo pożądana. Myślę, że każdy, kto w tym świecie siedzi, to też się z tym zgodzi. Stąd też pewnie popularność dnia darmowej dostawy. Prawda? Natomiast, jakie są te inne argumenty, które jeszcze trzymasz w rękawie, po które sięgasz, kiedy klient mówi: “Dalej chcę negocjować”? Krystyna: Próbuję poszerzyć zamówienie. To znaczy – naszym klientem docelowym są ludzie, którzy są na etapie urządzania domu czy mieszkania, więc wiadomo, że gdy pytają o jakiś mebel, to nie jest on jedyną rzecz, której potrzebują do danego wnętrza. Próbuję więc przekazać klientowi, że jeżeli chce negocjować, to powinien zamówić więcej niż jeden mebel. Często nam się zdarza, i potwierdzają to nasze analizy, że jest cała masa ludzi, którzy najpierw zamawiają sobie jakiś mały, stosunkowo niedrogi przedmiot, mebel. Sprawdzają w ten sposób, jak wygląda współpraca, komunikacja. Czy wszystko jest porządku i czy transakcja przebiegła pomyślnie, i oczywiście, czy produkt się spodobał? A później zamawiają kolejny produkt i później jeszcze następny. I zdarzały nam się takie transakcje, że nawet trzy, cztery razy ludzie kupowali i za każdym razem sama transakcja była o znacznie większej niż poprzednia. Argumentem, żeby dać klientowi rabat, jest okazanie kuponu rabatowego na kolejne zakupy przez tych wszystkich, którzy wracają do naszego sklepu. Artur: Sprytne. Podzieliłaś się z nami ciekawymi radami. Czyli, w jednym przypadku ktoś przychodzi po rabat na jedną rzecz, a Ty mówisz klientowi, że może otrzymać rabat na kolejne zamówienia. Czyli taka lojalizacja konsumenta – bardzo dobre. A druga rada, która mi się spodobała, i jest dobrym insightem konsumenckim, to umożliwienie klientom sprawdzenia jakości, przez wybór na początku tańszego produktu. Ja tutaj, od razu, widzę taką radę dla osób, które zajmują się targetowaniem albo układaniem zestawów produktów w reklamach na Facebooku. Na samym początku można wydzielić, w ramach katalogu produktów, zestaw produktów o niższej cenie i do tych klientów, którzy jeszcze nie mieli styczności z marką albo ze sklepem uruchomić tego typu kampanię. Żeby zachęcić ich do kupienia tego, co jeszcze jest w ich zasięgu albo nie będą żałowali wydanych pieniędzy. Jeżeli nie będą zadowoleni z jakości, to albo spróbują dokonać zwrotu, albo nic nie zrobią. I myślę, że podejście takie jest niezależne od tego czy mówimy tutaj o produktach drogich, takich jak w Mebloscence, czy o potencjalnie innych sklepach. Pierwsze kroki w reklamie na Facebooku Artur: Wywołałem temat targetowania, a Marcin wspomniał, że na samym początku współpracy z Mebloscenką mieliśmy problemy wynikające z braku dostępów do danych na koncie, które trzeba było pokonać. Nasza sytuacja była wtedy niemalże startowa, zaczynaliśmy prawie od zera. I to jest dobry moment, żeby nawiązując do analizy Mebloscenki, powiedzieć sobie w ogóle o e-commerce, który jednak pewną sprzedaż generuje. Przejmujesz takie konto, zaczynasz od zera pod punktem analitycznym, jeżeli chodzi o historię na Facebook Adsach. Jakie są pierwsze kroki, które osoba rozpoczynająca reklamę na Facebooku dla sklepu internetowego powinna podjąć? Pierwsze kampanie, które się wówczas uruchamia, pierwsze określenie zainteresowań czy grup, które się ustawia? Jak Ty do tego podchodzisz? Marcin: Nie boję się testować. Są różne cele reklamowe na Facebooku i nie boję się ich używać. Zaczynam od tych sprzedażowych, a później dokładam kolejne klocki, mianowicie aktywność i tak dalej. Szukam zainteresowań. Tutaj mam na myśli kontekst, kiedy zaczynamy od zera i nie mamy za bardzo danych do analizy, patrząc pod kątem Facebooka. Szukam zainteresowań pokrewnych do danej branży. Jeśli chodzi o wnętrzarstwo, to mogą to być na przykład osoby, które się przeprowadziły, osoby zainteresowane jakimś designem. W przypadku produktów droższych te osoby mogą mieć bardziej luksusowe zainteresowania, bardziej górnolotne. Artur: Podasz jakiś przykład? Bo to jest ciekawe. Możemy posłużyć się Mebloscenką jako wzorem, bo zakładam, że w ten sposób podchodziłeś do targetowania w tym projekcie. Przy okazji Krystyna, która oddaje takie rzeczy specjalistom, dowie się co Ty tam właściwie robisz. Marcin: Myślę, że Krystyna jest bardzo dobrze poinformowana. Dużo czasu spędziliśmy na początku, żeby sobie to wszystko wyjaśnić. Pamiętam, że było kilka uwag, które sobie wyjaśniliśmy, nawet przed startem. Dokładnie to zrobiliśmy na Mebloscence: osoby po przeprowadzce, zainteresowane jakimiś dodatkami do domu. Przygotowaliśmy takich kilka grup zainteresowań i odpaliliśmy kilka celów reklamowych na początku. Artur: A jakie to były cele? Czy to była aktywność, by coś sprzedać z katalogu, czy tylko sama sprzedaż z katalogu? Marcin: Były kampanie, które miały nam zapełnić górę lejka i może trochę sprzedawać. To były kampanie na ruch. Były kampanie na konwersję z optymalizacją pod zakup. Nie boję się tego ustawiać na początku, nawet jeśli pierwotnie nie ma zdarzeń na Pikselu. Kampania na katalog – tutaj bardzo mocno polecam wykluczyć cały ciepły ruch, nie dodawać żadnych zainteresowań. Poczekać chwilę i zobaczyć, co się będzie działo. Bardzo często dobrze się to sprawdza, nie trzeba zawężać żadnymi zainteresowaniami. Naprawdę, polecam to sprawdzać. Artur: Bardzo ciekawej rady udzieliłeś. Z łatwością sobie poradziłeś, a wiem, że dla wielu, nawet zaawansowanych osób, zajmujących się reklamą na Facebooku jest to problem. Dlaczego nie dobierasz zainteresowań przy konfigurowaniu reklam? Marcin: Według informacji, które posiadam, Facebook działa na zasadzie maszyny e-learningu. Katalog jest połączony z Pikselem. Piksel zbiera zdarzenia, czyli uczy się tego, jakie osoby dokonują interakcji ze stroną i tak samo jest katalogiem. Piksel widzi, Facebook widzi, które osoby robią dane rzeczy i pokazuje odpowiednie produkty osobom, które potencjalnie są zainteresowane. Często scrollując wall na Facebooku, można zobaczyć na przykład jakiś sklep, na który nie wchodziliśmy, ale oglądaliśmy produkty, z którymi już dokonywaliśmy interakcji na innych stronach z danej branży. Myślę, że tak to działa – w takim dużym skrócie. Artur: Oznacza to, że ewentualnie system może dobrać je w tym momencie za nas? Marcin: Tak. Artur: Wspomniałeś również o tym, że gdy uruchamiasz kampanię sprzedażową, w tym wypadku na sprzedaż z katalogu, to wykluczasz z niej również ciepły ruch. Dlaczego? Marcin: Moim głównym celem jest dotarcie do nowych osób. Ja wykluczam osoby odwiedzające stronę www. Są to wszystkie osoby, które odwiedziły stronę www, osoby, które dokonały interakcji z reklamą, czyli aktywne w reklamach na Facebooku i aktywne w reklamach na Instagramie. Artur: Jest to bardzo ciekawa informacja i myślę, że warto ją trochę uzupełnić. Znaczy to, że tworzysz trzy grupy niestandardowe – to dla osób, które siedzą w reklamie. Jedna na podstawie profilu na Instagramie. Druga na podstawie profilu na Facebooku. Nie wszyscy wiedzą, że te dwie grupy trzeba stworzyć osobno. Do tego dokładamy tak bardzo szeroką grupę, której normalnie w reklamach nie używa się, ale w wykluczeniach już tak, czyli grupę osób aktywnych w ciągu ostatnich na przykład 100 dni czy nawet dłużej, a to wszystko po to, jeżeli dobrze Cię rozumiem, żeby ta jedna kampania katalogowa (w tym wypadku), która ma sprzedawać, nie kanibalizowała się z innymi zestawami reklam czy innymi kampaniami, które już działają i są kampaniami remarketingowymi. Czy taka jest logika za tym stoi? Marcin: Tak, zgadza się. Dziękuję Ci, że doprecyzowałeś. Właśnie dokładnie o to chodzi, żeby nie kanibalizować swoich reklam, nie przepalać budżetu i żeby, co moim zdaniem powinno stać na pierwszym miejscu, docierać do nowych osób, do nowych potencjalnych klientów. Artur: Tak. To jest rzecz, która często jest bardzo mocno zaniedbywana przez osoby zajmujące się reklamą na Facebooku i w innych systemach reklamowych. Ja sobie takie powiedzenie ukułem kiedyś, szykując się do wystąpienia, że: “Wykluczania to nowe targetowanie”. I od pewnego poziomu działań, tak jak widzimy na przykładzie Marcina i firmy Mebloscenka, nawet na samym początku, jedną z pierwszych rzeczy, o które trzeba zadbać, jest właśnie odpowiednia struktura kampanii. To z czasem pozwoli nam generować wyższe wyniki. Platforma sprzedażowa i prezentacja produktów Mebloscenki Artur: Krystyno, potracone konta nie były jedynym problemem. Było ich trochę więcej. Na przykład jedną rzeczą, która pewnie miała być przyjemnością, a okazała się drobnym wyzwaniem, była zmiana platformy sprzedażowej, na której stoi sklep. Dlaczego postanowiłaś zmienić platformę sprzedażową i jakie były reperkusje tej decyzji? Krystyna: Mebloscenka, powstała sześć lat temu na platformie Shoper. To jest taka polska platforma, bardzo prosta w obsłudze. Dla mnie – laika – dosyć trudna, ale mimo wszystko dałam sobie radę, bez większych problemów. Do tego tania w obsłudze. Gdy zaczynałam było to dla mnie to było ważne, ponieważ nie chciałam zbyt dużo inwestować. Nie wiedziałam, jak dalej będzie, więc chciałam skorzystać z czegoś taniego. Ale w miarę rozrastania się sklepu co jakiś czas okazywało się, że pewnych rzeczy brakuje i ta platforma jest na tyle zamknięta, że ciężko wprowadzić do niej jakiekolwiek zmiany. I powiedziałabym, że dotyczyło to drobnostek. Natomiast, z punktu widzenia użytkownika, czyli potencjalnego klienta – niezwykle ważnych. Chociażby obecny koszyk jest bardzo fajnie zakończony – klient nie musi przeklikiwać zbyt wielu kroków, żeby wypełnić cały formularz. Chodzi o to, żeby nie musiał zbyt dużo robić, bo teraz większość użytkowników chce zrobić szybko, w miarę sprawnie. Chce, żeby wszystko było czytelne i żeby było dużo informacji przy produkcie. Kolejnymi przykładami mogą być: koszt wysyłki i termin realizacji. W przypadku naszych produktów niczego nigdy nie mamy na stanie. Producenci również nie mają gotowych mebli, ponieważ jest zbyt duża możliwość personalizacji i wybrania sobie wariantów dotyczących danego produktu. Dlatego termin realizacji musi się pojawić w takim miejscu, żeby klient od razu wiedział, że nie będzie tak, że złoży zamówienie i po kilku dniach dostanie towar, który jest gdzieś na magazynie tak jak w wielu sklepach internetowych. Na nowej platformie jest taka możliwość, żeby wiele rzeczy temu użytkownikowi, klientowi pokazać. Również, jeśli chodzi o koszt wysyłki. Mieliśmy sporo statystyk, dotyczących produktów dodawanych do koszyka. Bardzo dużo tych koszyków było porzucanych. Najprawdopodobniej przyczyną było to, że nie było przy produkcie pokazanego bardzo dokładnie kosztu wysyłki. Jest to związane z tym, że każdy producent, każdy produkt ma inny koszt wysyłki. Produkty są bardzo różne pod względem gabarytów, producenci mają inne koszty wysyłki. I ten koszt nie pojawiał się na stronie produktowej w okolicach ceny, przez co klient musiał dodać produkt do koszyka, żeby zobaczyć, jaka naliczy mu się ta opłata. Artur: To są takie aspekty, o których się często nie myśli. W trakcie rozmów z klientami często dochodzimy do wniosku, że reklama to jest tylko częścią równania, odpowiedzialną za to, jaki nam ostatecznie wyjdzie wynik. Bardzo często, nawet najbardziej atrakcyjny ruch sprowadzony na stronę, może odbić się o proste rzeczy obsługowe. Bardzo mi się spodobał Twój przykład ze sposobem wyświetlania kwoty wysyłki. Jako żart, mogę przytoczyć historię klienta, również z branży meblowej. Rzecz w jego sklepie wyglądała z kolei tak, że kiedy się dodawało produkty do koszyka, to multiplikował się koszt dostawy. Czyli, mimo że on był widoczny wcześniej, to na poziomie dostawy, w wyniku błędu programistycznego, pokazywał się zupełnie inny – dwu-, trzykrotnie wyższy. I kiedy klient chciał sobie zamówić jakiś prosty puf, koszt zakupu wychodził mu prawie jak przy wysyłce u Ciebie całego jakiegoś dużego elementu umeblowania. I rzeczywiście, wszyscy te koszyki porzucali. Więc ważne jest, żeby dobrze analizować te dane. Fantastycznie, że byłaś w stanie sprawdzić, czy rzeczywiście są te porzucone koszyki. Widać, na tym przykładzie, jak istotna jest odpowiednia optymalizacja, dbałość o cały proces zakupowy od momentu wyświetlenia karty produktu, po prezencję informacji w tym zakresie. A kto jest autorem opisów produktów na stronie? Krystyna: Większość opisów dostawałam od producentów mebli. Przez wiele lat te opisy były kopiowane albo ze strony producentów, albo producenci mieli swoje własne opisy produktów dla dystrybutorów. Więc były oryginalne, tworzone przez wytwórców. Natomiast, w trakcie działalności podszkoliłam się z takich rzeczy, jak pozycjonowanie i co jest ważne, żeby te opisy były oryginalne i żeby nie powtarzały się nigdzie indziej w sieci. Od jakiegoś czasu współpracuję z firmą, która tworzy treści internetowe i zamawiam u nich pule opisów. W momencie, kiedy zaczynamy współpracę z nowym producentem, pojawiają się nowe produkty, to zanim dodamy je na stronę, zamawiamy opisy do tych produktów, żeby właśnie uniknąć powtarzania się treści. Na bieżąco też wymieniamy te stare wszystkie produkty, tak, żeby i one miały oryginalne opisy. Artur: A zauważyłaś może jakąś prawidłowość związaną z tym, że rzeczywiście produkty, których opisy zostały wymienione, nagle zaczynają się sprzedawać lepiej albo pojawia się mniej pytań, które przedtem padały? Krystyna: Raczej nie prowadziłam nigdy takich statystyk. W przypadku mebli sprzedają zdjęcia, nie opisy. Ludzie bardzo często nie czytają. Te opisy są tworzone tak naprawdę pod SEO. Natomiast, w przypadku Mebloscenki niezwykle ważne są zdjęcia. I miałam takie przypadki, że jakaś firma produkująca meble robiła zdjęcia półamatorskie, najczęściej telefonem, robiąc ustawienie mebli w aranżacji na jakieś białej ścianie. I te zdjęcia pojawiały się jako zdjęcia główne naszych produktów. W momencie, kiedy zrobili sobie profesjonalną sesję z zaaranżowanymi wnętrzami, ze swoimi meblami, natychmiast zainteresowanie było ogromne. My również, ustawiając zdjęcie główne produktów w sklepie, zawsze staramy się wybierać zdjęcia w aranżacji, a nie tak zwane packshotowe. Już się nauczyłam, że niezwykle ważne jest, żeby wpływać na emocje użytkownika. Pokazując mebel w jakiejś aranżacji, on od razu ma zupełnie inny odbiór niż taki mebel na białym tle. Klient od razu widzi, jaki efekt może uzyskać, jaki klimat może stworzyć dany mebel u niego we wnętrzu. I to są takie, powiedzmy, sztuczki i rady, i wydaje mi się, że to działa. Artur: Myślę, że są to bardzo cenne informacje. Zestawiając to z innymi kategoriami produktowymi czy usługowymi, z którymi pracujemy, dostrzegam, że obecnie w mediach społecznościowych od strony reklamowej jest spory zwrot w kierunku naturalności. Czyli, na przykład w wielu sklepach odzieżowych, z którymi współpracujemy poza piękną zaaranżowaną sesją zdjęciową z modelką, przygotowuje się zdjęcia typu selfie albo taki półamatorski backstage, podczas którego ktoś robi modelce zdjęcie podczas sesji zdjęciowej, ale to nie jest ten fotograf, tylko ktoś jeszcze z boku. W każdym razie ktoś robi takie zdjęcie z backstage’u. Ono jest zrobione komórką i obok tych wszystkich wycelowanych, pięknych zdjęć, mamy jeszcze takie coś, co jest całkiem amatorskie. I w niektórych projektach, w tym na przykład wśród klientów hurtowych, okazuje się, że tego typu zdjęcia sprzedają najlepiej. Można by teraz próbować to ekstrapolować i stwierdzić, że pewnie w innej branży to również zadziała. I tu pojawiasz się Ty, i twierdzisz, że akurat wnętrza, meble, szczególnie o takim poziomie cenowym, nie mogą z czegoś takiego skorzystać. Potrzebują zdjęcia aranżacji. To jest bardzo fajny insight i warto, żeby on wybrzmiał ponownie, czyli, że jeżeli mamy do wyboru, czyste zdjęcie produktowe, a obok tego zdjęcie w aranżacji, to tym, które docelowo ustawiasz jako pierwsze, i najczęściej decyduje o sprzedaży, jest to zdjęcie w aranżacji. Krystyna: Zgadza się. Artur: A ja, jako stary copywriter, stwierdzam, że jest mi przykro, że już ludzie nie czytają opisów. Krystyna: Ale czytają posty na kanałach w Social Media, myślę więc, że tam więcej treści można sobie wrzucać i o czymś ciekawym opowiadać. Marcin: Artur, myślę, że dobrze, że Twoja działalność ewoluowała do Social Mediów. Artur: W porę zmieniłem branżę, a do wszystkich SEO-wców, którzy piszą teksty, tylko po to, żeby nikt ich nie czytał, kierujemy: “Przykro nam”. Jak targetować reklamy, by dotrzeć do majętniejszych klientów? Artur: Mamy piękne zdjęcia, które mają przekonać ludzi, wiemy, jacy to mają być ludzie – Krystyna wspomniała, że są to osoby o bardziej zasobnym portfelu. Wiele osób może stwierdzić, że targetowanie tak zwanych bogatych czy generalnie powiedzmy osób z klasy wyższej, średniej i z zasobnym portfelem, którzy mogliby w Mebloscence zamówić sobie fajny polski design, uchodzi za niesamowicie trudne. I rzeczywiście nie istnieje przycisk: „Tutaj zbierz mi wszystkich bogatych” – klik – i w tym momencie te wszystkie reklamy robią się same. Tak niestety nie jest. Krystyna: A szkoda, bo to by było super. Artur: A wiesz, jaką byśmy mieli prostą pracę? To by było dobre, tylko działałoby tak, że my wiemy, że tak jest, a Ty byś nie wiedziała. Krystyna: Okej. Marcin: Wtedy moglibyśmy Ci mówić, że: “Zobacz, jak ciężko pracujemy”, a tam tylko klikamy i zamówienia wpadają. Artur: Na razie tak nie jest, więc Marcinie, co trzeba zrobić, żeby dotrzeć ze swoimi reklamami do osób, które lepiej zarabiają? Marcin: Myślę, że przede wszystkim nie trzeba się fiksować, na to, że koniecznie muszą to być osoby bogate. W różnych innych zainteresowaniach również mogą się znaleźć osoby o majętniejszym portfelu. Mianowicie, jeśli damy na przykład polski design w zainteresowaniach czy osoby po przeprowadzce, czy osoby zainteresowane stołem czy krzesłem, bo takie zainteresowania są, tam też mogą być osoby bardziej majętne. Dlatego nie boję się stosować na początku w testach bardziej ogólnych grup i pozwalać na to, żeby Facebook sobie to doprecyzował sam na przykład pod zdarzenia zakupu. Są różne zainteresowania, które mogą w tym pomoc, ale myślę, że nie trzeba aż tak mocno się na tym fiksować. Są zainteresowania typu: osoby podróżujące za granicę, luksusowe wycieczki, biznesowa klasa podróży czy coś takiego, i to jak najbardziej można stosować, testować, ale myślę, że jak chce się dotrzeć do bogatych, mając na przykład do zareklamowania meble, nie trzeba aż tak mocno się skupiać na tym, żeby zawężać grupę o jakieś bogate zainteresowania. Ja do tego tak podchodzę. Nie wiem, czy słusznie, czy nie. Artur: No właśnie. Dobrze, że padło to tutaj, bo stoi to trochę w kontrze do wielu porad, które można znaleźć gdzieś na blogach. Zresztą, ja sam mam na swoim blogu wpis o tym, jak targetować bogatych i tam też sięgam, w ramach proponowanych taktyk, po te najbardziej rozpowszechnione elementy, o których wspomniałaś. Czyli, na przykład osoby podróżujące, no bo skoro podróżuje, to ma pieniądze. Osoby, które niedawno się przeprowadziły – idealna kwestia w tym wypadku. No bo to wtedy jest motywacja, pewnie, żeby: “A zmienię coś w swoim życiu, na przykład mebel”. I kwestia, którą też poruszyłeś, czyli jakieś luksusowe marki i tym podobne. Ale Ty mówisz, że to nie wszystko i warto też przetestować na przykład rzeczy, które wydawałyby się tak banalne, że aż lepiej, po nie nie sięgać. Na przykład zainteresowanie: design, stół i krzesła. Jaka logika za tym stoi? Wspomniałeś, że wychodzisz z założenia, że Facebook to sam dotargetuje. Co przez to rozumiesz? Marcin: Według mojej wiedzy, Facebook dotargetowuje nasze reklamy pod kliknięcia, czyli widzi, jakie osoby wchodzą w interakcję z reklamami, wchodzą w interakcję z produktami na stronie, czy dokonują zakupów na stronie, i pod te osoby jakby – ja to nazywam – dokręca śrubę. Więc dlatego nie trzeba się aż tak mocno fiksować. Ja wiem, że jest spore grono specjalistów, które stosuje więcej wykluczeń w reklamach niż ktokolwiek inny. Tak na marginesie powiem, że często dostaję pytanie: “Jak tutaj zawężyłeś reklamy?”. Często w ogóle nie zawężam i to daje efekty. Więc tak, odpowiadając jeszcze raz na pytanie, myślę, że nie trzeba aż tak się fiksować nad tym, że muszą to być osoby targetowane po jakichś bogatych zainteresowaniach. Mogą to być osoby z branży i tam też w zainteresowanych ktoś się znajdzie. Artur: Uzupełniłbym to jeszcze w ten sposób, że na koniec dnia, oprócz grupy docelowej, znaczenie ma kreacja. Krystyna dokładnie o tym wspominała – że musi pokazywać zdjęcia w aranżacjach i tak dalej. Więc jeżeli pokazujemy coś, gdzie jednak widać cenę – a tak wyglądają te reklamy – widać, jaka to jest klasa, gdzie w copy zwraca się uwagę na te aspekty właśnie, że to jest polskie, że to jest tego typu design, że to są wysokiej jakości materiały, te wszystkie selling pointy, o których wspomniała Krystyna, to możemy sobie pozwolić na szersze zainteresowania i większą grupę, co za tym idzie – bo, jednak jeżeli ktoś kliknie tę reklamę, to sam ją trochę dotargetowuje i pokazuje Facebookowi – że tego typu osoby należy targetować później. Więc myślę, że to jest ciekawa rada. Czyli, nawet w przypadku biznesów, które wydawałoby się, że są idealnie skrojone pod niszowe targetowanie, możemy sobie zaszkodzić, zamiast pomóc, jeżeli będziemy rzeczywiście próbowali targetować zbyt wąsko. Niepopularne podejście do reklam a wyniki Artur: Twoje podejście, stojące w kontrze do powszechnie panujących przekonań, owocuje dobrymi wynikami. Czy możesz się z nami podzielić nieco, jakie to są wyniki? Marcin: Jeśli chodzi o konta reklamowe, managera reklam, osiągamy ROAS-y w granicach od 15 do 20. W jednym miesiącu mieliśmy 20, w drugim miesiącu mieliśmy 15, więc to już są takie dosyć ciekawe ROAS-y. Jeszcze mnie to niestety nie satysfakcjonuje, bo robiłem już reklamy w tej branży i wiem, że można tu wiele więcej, ale też i było sporo optymalizacji w biznesie Krystyny, tak że jeszcze chwilę i myślę, że te ROAS-y będą dużo, dużo wyższe. Artur: Ile czasu zajęło wypracowanie takich wyników? Marcin: Pierwsze wyniki były już po miesiącu. Myślę, że jest to związane z tym, że Mebloscenka, jako biznes, nie startowała od zera, miała już jakąś rozpoznawalność, no i daje się wyczuć w Krystynie, jak wielką energię wkłada w ten biznes i jak kontaktuje się z klientami. Myślę, że to bardzo pomaga w kampaniach reklamowych na Facebooku. Nie tylko ścisłe targetowanie, kreacja, ale też to jak się podchodzi do klienta, dbałość o klienta – z tego, co wiem – jest na bardzo wysokim poziomie. Artur: Cieszę się, że o tym wspominasz. Jak twierdzisz da się osiągnąć więcej. Podsumowując Twoją wypowiedź 1 złotówka zainwestowana reklamę przynosi między 15 a 20 zł obrotu, oczywiście w kontekście reklam na Facebooku. Marcin: I o wynikach z managera reklam, dokładniej. Plany Mebloscenki na przyszłość Artur: Krystyno, masz już fajną agencję, i to nie jedną, bo wiemy też, że współpracujesz z całym szeregiem specjalistów, bo przyznałaś się do tego. Mnie się niesamowicie podoba, to, że lubisz otaczać się osobami wyspecjalizowanymi w swoich działkach, które obdarzasz zaufaniem. Chciałbym, żeby więcej klientów na rynku myślało w taki sposób i ufało sobie nawzajem. Tutaj wszyscy jesteśmy partnerami, którzy pracują na Twój sukces, przy okazji też na nasz. Jakie są Twoje najbliższe plany na przyszłość? Co jeszcze zamierzasz wprowadzić w Mebloscence, na przykład w najbliższych miesiącach? Krystyna: W najbliższych miesiącach może nie będę niczego nowego wprowadzać. Na pewno będziemy cały czas jeszcze optymalizować się, stronę pod kątem użytkownika. Wprowadzamy teraz jeszcze dodatkowe filtrowanie, żeby klient, który wejdzie na stronę, wybierze sobie jakoś daną kategorię, wyświetli mu się X produktów, to żeby mógł sobie odfiltrować dokładnie to, czego szuka. Czyli przykładowo, jeżeli klient wchodzi na kategorię stoliki kawowe i wie, że szuka stolika kawowego z marmurowym blatem, nie interesują go żadne inne drewniane, stalowe, jakiekolwiek inne, po prostu sobie wybiera odpowiedni filtr i wtedy wyskakują mu wyłącznie stoliki, których szuka. To jest jeden z przykładów. Tego typu szczegółów do dopracowania na stronie jest sporo i zależy nam na tym, żeby dopracować i dokończyć tę optymalizację. Jeżeli chodzi o przyszłość, to ja jestem osobą, która wciąż się rozwija. Ja cały czas szukam jakichś nowości, czytam bardzo dużo w Internecie, newsletterów, blogów, słucham podcastów. Szukam ciekawych osób, które mają spore doświadczenie i staram się też śledzić trendy w e-commerce, bo to wydaje mi się niezwykle ważne. Trochę zaczęliśmy myśleć o tym, żeby zacząć publikować więcej treści wideo. Na razie, były jakieś tam pierwsze koty za płoty. Zrobiliśmy jeden webinar, pokazujący nas jako specjalistów, którzy konsultują i doradzają klientom, jak się urządzić i pomagają w urządzaniu. I w tym kierunku będziemy w przyszłym roku iść, ponieważ zależy nam na wypracowaniu profilu specjalisty. Czyli, nie tylko sprzedajemy meble, ale też chcemy pokazać, że urządzanie wnętrz nie jest jedynie domeną architektów wnętrz. Można też samemu bardzo fajnie sobie urządzić przestrzeń. Zresztą, teraz w ogóle jest taki trend, że bardzo dużo ludzi kupuje mieszkania i domy, sami sobie urządzają wnętrza, szukają inspiracji. I my, jako specjaliści, musimy im w tym pomóc. Więc, w przyszłym roku, będziemy skupiać się właśnie na treściach wideo, które będą sposobem dotarcia do klientów i pomocy w urządzaniu wnętrz. Również cały czas będziemy skupiać się na rozwijaniu sklepu pod kątem użytkownika. Artur: Czyli z jednej strony kontent, z drugiej strony wideo kontent, jako taka osobna kategoria, bo jest to tak niesamowicie ważne. Nareszcie nadszedł ten rok wideo, niczym rok mobile, tak jak wszyscy o tym mówili. Trzeciej strony, której nie ma, ale zwykło się o niej mówić – optymalizacja, która nigdy nie ma końca. Prawda? Krystyna: Zgadza się. Artur: Optymalizacja pod kątem tego, co tu się jeszcze da zauważyć na stronie, co by jeszcze się dało się zmienić, ulepszyć? Za tą sekcję reklamową będziemy odpowiadali my. To już jest ten moment, żeby zakończyć nasze rozważania. Być może będziemy jeszcze je kontynuowali – spotkamy się za jakiś czas ponownie, żeby powiedzieć co nowego w Mebloscence, jak wygląda sytuacja po kolejnych kilku miesiącach? Bardzo Ci dziękuję, Krystyno, za to spotkanie. Bardzo Ci dziękuję, Marcie, że byłeś tutaj z nami, jako opiekun tego projektu z ramienna Digitalk i osoba odpowiedzialna za te świetne wyniki reklamowe. Żegnają się z Państwem: Artur Jabłoński. Krystyna: Krystyna Dziewanowska z Mebloscenki. Bardzo dziękuję za zaproszenie. Pozdrawiam. Marcin: Marcin Grzeszczuk. Bardzo dziękuję.
Właśnie udało Ci się sprzedać jakiś przedmiot przez Internet. Napisz list do znajomego z Anglii. Wyjaśnij, co postanowiłeś(-aś) sprzedać i dlaczego się na to zdecydowałeś(-aś). Wspomnij, jak zachęciłeś(-aś) do kupna tego przedmiotu i o co pytały osoby zainteresowane kupnem.
15:44❓ Kupiłem przedmiot na allegro 90% taniej przez błąd. Co byście zrobili ?Zakupiłem dwa Nowe dyski twarde SSD za 50zł od firmy na allegro. Sprzedawca źle wpisał kwotę, a że miałem je w obserwowanych to od razu dostałem info na email że przedmiot staniał o 90%. Po kilku minutach poprawili cenę i była już normalna 550zł. Czasem w trafiają się takie okazje to pomyślałem że może jakieś wietrzenie magazynów i dlatego taka obniżka. Złej obniżki dokonała pracownica sklepu. Sklep zadzwonił i powiedział że mogę kupić te dyski w takiej cenie ale różnice zapłaci pracownik który wtedy zmieniał tą cenę w tym przypadku to była jakaś kobieta. Mam okazję kupić dwa dyski po 50zł sztuka ale na sumieniu będę miał kobietę z której pensji szef ściągnie brakującą cenę sklepie mają odpowiedzialność materialną więc wszystkie szkody pokrywa pracownik. Firma porządna to nie anulują zamówienia i są w stanie wysłać te dyski w takiej byście zrobili ? A. Iść na całość i zapłacić za wszystko 100złB. Zrezygnować z zakupuC. Kupić jeden dysk za 50% kwoty normalnej ceny ?D. Może znacie inne rozwiązanie ? 15:46 Ściemniają z tym pracownikiem, żeby zagrać ci na sumieniu. 15:57 Może tak być bo zamiast tej niby pracownicy zadzwonił facet. Jak by kobiecie zależało i miała by zapłacić tą brakującą kwotę to sama by zadzwoniła i błagała tak myślę. 16:57 Nie może być, tylko jest. Porządna firma nie zawraca klientowi tyłka swoimi błędami. Wystawili, kupiłeś, płacisz, towar leci do ciebie i koniec tematu. 15:51 wszystkie szkody pokrywa pracownikFirma porządnaHa, dobre 15:52 Dogadał się ze sklepem na jakiś porządny rabat. 15:52 Tu nie ma mowy o sumieniu i uczciwości. Dali ofertę, nie jest twoim obowiązkiem sprawdzać czy umieją liczyć i czy znają różnicę pomiędzy 50 a 550. Oczywiście że kupuj, obydwa. "różnice zapłaci pracownik który wtedy zmieniał tą cenę w tym przypadku to była jakaś kobieta"Dyski kupujesz od firmy a nie od osoby prywatnej (kobiety). Nie jest twoim problemem jak oni sobie organizują pracę i jak dobierają pracowników. Błąd popełniła firma nie osoba prywatna. Jeżeli chcą zabrać te pieniądze swojej pracownicy to wyłącznie oznacza to ze jest to gówniana firma. Więc niech ją najlepiej zwolnią i niech znajdzie sobie normalną pracę, może więc robisz jej przysługę. 16:58 niby wszystko się zgadza, ale czy czasem sprzedawca może dochodzić sprawy w sądzie, że pomimo tego, że się pomylili to jednak mogą nie sprzedać po tej cenie towaru jakby nie było ? przecież to widać ewidentnie, że nastąpiła pomyłka w cenie bo różnica w cenie to nie jest jakieś 50% wartości ale prawie 90% za towar pełnowartościowy bo ani nie używany ani z naprawy 17:01 A_wildwolf_A ---> to jest tak że jak on odmówi ci sprzedaży to ty możesz spróbować w sądzie dochodzić swoich praw, ale to oczywiście jest bez sensu. Jeżeli ci sprzeda i wyśle to nie ma o co się procesować, bo z twojej strony wszystko jest legalne. Była cena, była oficjalna oferta, kupiłeś , wysłałeś pieniadze, otrzymałeś towar. Wszystko jest OK. 17:07 A_wildwolf_A - może, oczywiście ze może, Inna sprawa, czy im się będzie chciało m 1000 zł. Raczej oberwie pracownik w ramach wewnętrznego regulaminu. A Soul jak zwykle udaje najmądrzejszego. :) 18:35 przecież to widać ewidentnie, że nastąpiła pomyłka w cenie bo różnica w cenie to nie jest jakieś 50% wartości ale prawie 90% za towar pełnowartościowy bo ani nie używany ani z naprawyNiestety sprzedawca nie może z tym nic zrobić. Polskie prawo jest wyjątkowo prokonsumenckie, nawet jeśli w markecie ktoś błędnie wydrukuje cenówki to mają obowiązek sprzedać Ci towar po tej cenie jaką na cenówce zobaczyłeś. Chore ale niestety cena, była oficjalna oferta, kupiłeś , wysłałeś pieniadze, otrzymałeś towar. Wszystko jest względem prawnym jest jak najbardziej ok. Ale jak dla mnie cebulą wali na kilometr. Jeśli ktoś taki zdecyduje się kupić to jest oczywiste że robi to z pełną świadomością wyrządzania komuś krzywdy. Czy tych parę nędznych stów jest warte zrobienia krzywdy drugiemu człowiekowi to już każdy musi w swoim sumieniu ogarnąć. Ja chyba nie bardzo mógłbym spojrzeć w lustro ze świadomością że skrzywdziłem człowieka za mniej niż średniej klasy kur...tyzana bierze za noc. 19:16 Herr Pietrus ---> po prostu się na tym nie znasz i wprowadzasz ludzi w błąd. JohnDoe666 ---> nie wiem co jest złego w korzystaniu z obniżonych cen. Miliony ludzi każdego dnia kupują rzeczy za obniżone ceny. Czy za każdym razem zastanawiasz się czy sprzedawcy się to opłacało?Pomyśl o takiej sytuacji, widzisz ogłoszenie developera "sprzedam mieszkanie" z 20% upustem. Idziesz kupujesz. A za tydzień dzwoni do ciebie developer z informacją że albo dopłacisz te 20% albo musisz oddać mieszkanie, bo jednak im się to nie opłaca, a w ogóle to pracownik robiący ta promocję chyba się pomylił. I co gorsza będzie musiał pokryć koszta z własnej kieszeni (no bo takich debili pracowników mamy). I co dopłacisz czy oddasz? Którą formę cebuli wybierzesz? post wyedytowany przez Soulcatcher 2019-09-23 19:16:35 20:28😊 Aż muszę przyznać, że jest to solid i valid argument 07:08 Jeśli ktoś taki zdecyduje się kupić to jest oczywiste że robi to z pełną świadomością wyrządzania komuś się stało z ważnością zawieranych umów i swobodą działalności gospodarczej? Jak ktoś sprzedaje za grosze, to kupujący robi mu krzywdę? 07:20 Pomyśl o takiej sytuacji, widzisz ogłoszenie developera "sprzedam mieszkanie" z 20% upustem. Idziesz kupujesz. A za tydzień dzwoni do ciebie developer z informacją że albo dopłacisz te 20% albo musisz oddać mieszkanie, bo jednak im się to nie opłaca, a w ogóle to pracownik robiący ta promocję chyba się pomylił. I co gorsza będzie musiał pokryć koszta z własnej kieszeni (no bo takich debili pracowników mamy).I co dopłacisz czy oddasz? Którą formę cebuli wybierzesz?Popierwsze to taka sytuacja nie mogłaby mieć miejsca chociażby dlatego że nie kupisz mieszkania naciskając "kup teraz" na allegro. Developer miałby wiele okazji żeby się zorientować że popełnił błąd przed podpisaniem umowy więc takie sytuacje się po prostu w realnym życiu nie zdarzają. Ale załóżmy że podałeś jakiś mniej absurdalny przykład, no nie wiem, telewizor, drogi laptop czy coś w tym rodzaju. Ale nawet w tym przypadku sytuacji nie można porównywać. Kupując drogi sprzęt z 20% rabatem miałeś pełne prawo podejrzewać że sprzedawca takiego rabatu udzielił. Rozglądając się dookoła wszędzie widzisz rzeczy sprzedawane z podobnym a nawet wyższym rabatem. Dokonujesz zakupu w dobrej wierze. Ale jeśli widzisz taki laptop wystawiony za 50 zł a dobrze wiesz że powinien kosztować 5000 zł to jesteś w pełni świadom że to pomyłka i kupujesz zdając sobie sprawę że robisz komuś krzywdę więc nie pisz mi o 20% promocjach bo to nie to samo. I tak, ten drugi przypadek uważam za cebulactwo kompletne. 07:22 Jak ktoś sprzedaje za grosze, to kupujący robi mu krzywdę?Nie mówimy o sytuacji kiedy ktoś "sprzedaje za grosze". Mówimy o sytuacji kiedy ktoś chce sprzedać w normalnej cenie tylko popełnia błąd podczas pisania na klawiaturze. 08:08 Za błędy się płaci. Tak podobno działa wolny rynek. Rozumiem, że ta zasada obejmuje tylko konsumentów? post wyedytowany przez Matysiak G 2019-09-24 08:25:22 08:35 Za błędy się płaci. Tak podobno działa wolny rynek. Rozumiem, że ta zasada obejmie tylko konsumentów?To co napisałeś wogóle nie ma sensu. Rzucasz jakimś populistycznym frazesem ala Paolo Coelho który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. "Za błędy się płaci", no owszem, jeśli otworzysz niewłaściwy biznes, nie sprawdzisz rynku, popełniasz błędy strategiczne w prowadzeniu przedsiębiorstwa to za to płacisz, tak działa wolny rynek. Ale mówimy o literówce, błąd przez nikogo niezawiniony, po prostu zdarza się każdemu więc nie wiem co do tego ma całe to pierniczenie o wolnym jeszcze to smutne biadolenie że ta wydumana zasada dotyczy tylko konsumentów. Konsument jest w bardzo mocno uprzywilejowanej sytuacji. W przypadku zakupu przez internet ma 14 dni na anulowanie umowy kupna-sprzedaży bez podania przyczyny. Jeśli kupuje coś w zwykłym sklepie to może reklamować towar z tytułu "niezgodności towaru z umową" co przez pierwsze pół roku oznacza że może oskarżyć o coś sklep i następuje domniemanie że to on ma racje. To oskarżony sklep musi ponieść koszty udowodnienia że problem nie był ich konsument ma przewalone w Polsce. 10:33 Jak to niezawiniony? Wystarczyło sprawdzić cenę przed kliknięciem "wystaw", "ok" czy co tam teraz jest na bazarku. I skoro to drobny błąd, to o co ta tyrada?Jak to szło? "Po odejściu od kasy reklamacje nie będą uwzględniane". post wyedytowany przez Matysiak G 2019-09-24 11:08:43 11:42 Wystarczyło sprawdzić cenę przed kliknięciem "wystaw", "ok" czy co tam teraz jest na rady dziadka Barnaby. Pewnie osoba która błąd popełniła na to nie wpadła. Czasem po kilku godzinach monotonnej pracy człowiek popełnia błąd bo traci koncentrację. Powiedz stolarzowi który stracił palec że wystarczyło ręki pod piłę nie pchać, napewno uzna to za cenną wskazówkę na którą sam nie wpadł. 12:21😜 Sugerujesz, że pracownik nie miał należnych przy komputerze przerw w pracy?Cóż, stolarzowi też by na pewno nie zaszkodziło przestrzeganie zasad BHP. post wyedytowany przez Matysiak G 2019-09-24 12:33:31 13:26 Nic nie sugeruję bo mnie tam nie było więc nie wiem. Twierdzę po prostu że człowiek jest tylko człowiekiem i czasem się myli a wykorzystywanie ewidentnej pomyłki innej osoby dla własnej korzyści, wiedząc że ktoś inny na tym straci to wieś pełną gębą. 15:53 Zapłacić 100 zł i po transakcji dać negatywny komentarz z wyjaśnieniem o graniu na mi, że cena jest wynikiem błędu pracownika i mogą dać rabat 15% na jakiekolwiek zakupu w ich sklepie. Czy takie rozwiązanie pasuje i by było po sprawie z mojej strony. 17:04📄 Prawo jest po Twojej stronie. Ale jest jeszcze strona etyczna. Postaw sie po drugiej stronie barykady : Jak TY bys sie czul jezeli Ty sprzedalbys komus dwa dyski za ulamek ich ceny w wyniku bledu. Chcialbys zeby ktos sfinalizowal ta transakcje czy nie? To kwestia Twojego sumienia. Moje osobiste stanowisko jest dokladnie przeciwne do Soulcatcher'a. Ja bym sie wycofal. post wyedytowany przez PanSmok 2019-09-23 17:05:57 17:14 Nie wiem jak to prawnie wygląda, ale moralnie to jest zwykła kradzież. Ja bym zrezygnował z zakupu, ewentualnie powiedz, żeby ci dali kilkanaście procent rabatu (tyle ile wynosi ich marża), wtedy każdy będzie zadowolony. 17:20 pracowalem kiedys przez 7 miesiecy jako wprowadzacz cen do sklepu internetowegoserio, tysiace produktow, dla kazdego 3 czy 4 ceny (nasza, rynkowa, hurtowa i cos tam jeszcze)bardzo latwo mozna bylo sie pomyliczarabialem 900 zl na miesiac, jakbym mial z tego zaplacic roznice w cenie produktu bo sie pomylilem to bym sie chyba zalamal:( 17:29😁 Ja tez miałem podobnie bo kupowałem laptop iX220t o wiele słabszy był u nich za 700zl w stanie Bardzo w stanie Bardzo dobrym za 550zl wiec wzialem i co się okazało po 30min cena podbiła do 1050zl :O Jak dzwoniłem bo miałem prośbę jedna to nic nie wspomniała :))) pogodziła się z tym. Poza tym dostałem gratisowo przez niewiedzę sprzedawcy czytnik lini papilarnych (wart z 150zl) którego nie zauważył (a jest wbudowany i naprawdę na pierwszy rzut oka nie widać) oraz moduł GSM pod bateria którego nie widać tez :) wiec taka cena plus te dwa gratisy to jest dla mnie rabacik bardzo dobry :) i jestem zadowolony a sprzedawca przyjął to na klatę. Jeden gościu jeszcze 2 sztuki wyrwał bo mu się udało wyrobić w czasie :) mi była potrzebna jedna sztuka która spisuje się świetnie btw :)Bierz bo oni na 90% biorą cię na litość . A za pomyłki się płaci i tak. Masz szczęście ze ci się udało to kupić w takiej cenie :D post wyedytowany przez It’s TNTOES 2019-09-23 17:31:54 18:08 odpowiedz1 odpowiedź nowy1346 Pretorianin A ja jestem bardzo negatywnie zaskoczony moralnością ludzi na forum. Jak jest jakiś watek typu dziewczyna mnie rzuciła, to każdy jakoś się jeszcze zachowuje i raczej widać zachowania empatyczne. Jak chodzi o pieniądze to widzę, że oprócz kilku wyjątków to same cwaniaki. Zero zrozumienia dla drugiej strony. Przecież to jest nieuczciwe i jak to ktoś napisał, podchodzi pod kradzież. 20:05 Znaczy wiesz, w moim przypadku na przykład przecież nie będę prosił aby wzięli odemnie pieniądze skoro nawet nie wspomnieli o tym. Ogółem to niestety ale takie życie. Błąd błędem a za błędy trzeba odpowiadać. A co byś zrobił gdyby ktoś dajmy na to kupił w sklepie telefon za 200zl a zaraz by pracownik wybiegł i prosił aby dopłacić 800zl bo się pomylił a ty np. Miałeś te 200zl. Niestety. Uczciwie kupione za podaną sumę pieniędzy. post wyedytowany przez It’s TNTOES 2019-09-23 20:05:47 18:18 odpowiedz1 odpowiedź mohenjodaro90 Uciekamy z Gęstochowy Gdyby nie historia o pracowniku zaproponowałbym następujące rozwiązanie:Mówisz, że chcesz kupić dysk, jednak oczekujesz od nich maksymalnego możliwego rabatu z porzuceniem marży. Czyli na przykład za 400 złotych. Biznes to nie jest abstrakcyjne pojęcie, tylko też ludzie. Błąd jest oczywisty, więc wybroniliby się w sądzie. Natomiast sztuką biznesu jest się dogadywać: im się nie opłaca sprzedawać za 50 zł, nikomu się nie opłaca sąd (Tobie bardziej się nie opłaca), a Tobie nie opłaca się kupować dysku gdzie indziej za 550 ten pracownik mnie wkurzył, więc próbuj ich wydoić najbardziej jak się da, a potem i tak napisz donos do Państwowej Inspekcji Pracy. 18:47 Ale ten pracownik mnie wkurzył, więc próbuj ich wydoić najbardziej jak się da, a potem i tak napisz donos do Państwowej Inspekcji z czym chcesz do PIPu lecieć? Dokumenty odpowiedzialności majątkowej to częsta praktyka jeśli pracownik ma kontakt z pieniędzmi lub wartościowym towarem. 18:30 odpowiedzzanonimizowany129572818 Generał Sklep i tak wygra z tobą w sądzie, więc lepiej się dogadać i wytargować jakiś post wyedytowany przez zanonimizowany1295728 2019-09-23 18:30:56 18:53😉 odpowiedz1 odpowiedź Ppaweł38 Senator 19:20 Silnik spadł z podnośnika i niestety pękł blok. Nie mogę wysłać :) 19:29 Umyka wam ważny element całości. On kupił ten dysk tylko dlatego że kosztował 50zł. Gdyby kosztował 550 zł to by go nie kupił. Więc rozmowa powinna być o dysku za 50zł, bo taką miał cenę w chwili kupowania. A to że sprzedawca tłumaczy że jednak chciałby sprzedać ten dysk za 550 zł to jego oferta, na którą można po prostu odrzucić. Oferty w sklepach internetowych są wiążące. Gdyby na ulotce pisało ze jest za 50 zł to można się tłumaczyć pomyłką. Ale to jest sklep, jest cena i tu się za tą cenę kupuje. Gdyby sprzedawcy mogli zmieniać ceny po zakupie cały handel w internecie nie miał by sensu. Sklep patrzył by jak mu towar się sprzedaje i kazał dopłacać tym co kupili bo jednak chcieli by sprzedawać z większym zyskiem. I te głupoty o tym ze ktoś się pomylił. Opowiem wam jak to jest, są faktury zakupu w których jest cena zakupu. Każdy prawdziwy system informatyczny do sprzedaży wie doskonale że cena sprzedaży jest zbyt niska i powinien informować o tym operatora w chwili wprowadzenia błędnej ceny sprzedaży. Normalnie jest tak ze definiuje się na grupę produktów marżę i przy wprowadzeniu nowej faktury zakupu od razu widać jaką cenę dla klienta powinien mieć towar z tej partii. Jak ktoś wstukuje cyferka po cyferce ceny i nie ma żadnej weryfikacji i nikt tego nie sprawdza, to chyba minął się z powołaniem, bo teraz nikt już tego tak nie robi. 19:34 Twoja gadka to mniej więcej coś takiego jak by komuś na ulicy wypadło z kieszeni 100zł a Ty podbiegasz i zabierasz mówiąc znalezione nie kradzione ale co z tego, że widziałeś czyje to pieniądze. Teraz są moje. 19:41 nowy134 ---> twoje analogie są całkowicie nie trafione. Dlaczego uważasz że porównanie kradzieży do całkowicie legalnego zakupu w sklepie ma jakikolwiek sens?Nie rozumiesz koncepcji handlu. Mogę ci opowiadać że sprzedam ci dysk za 1000zł albo za 5zł, albo możne za 300zł, mogę opowiadać dowolne banialuki, produkować reklamy, ogłoszenia itd. I to nie ma ządnego znaczenia. Ale na koniec przychodzi moment sprzedaży i to cena jaką wystawię jest obowiązująca. To się nazywa oferta handlowa. Przecież masz napisane w pierwszym poście:" Sklep zadzwonił i powiedział że mogę kupić te dyski w takiej cenie"Oczywiście że tak, bo tak mówi to ma wspólnego z tym ze zabrałeś komuś 100 zł na ulicy? 19:51 Soul moje analogie mają sens, bo sprzedawca ewidentnie się pomylił i kupujący mógł się domyślić, że takich promocji w sklepach nie ma. A jak są to jest to gdzieś napisane w tytule aukcji, w opisie. Zwykła kradzież i tyle. Wykorzystanie czyjegoś błędu. Tak samo jak wypadnie Ci 100zł z kieszeni, też popełniłeś błąd. Leży na ulicy. Mogę wziąć bo niczyje. Czy może bycie człowiekiem nakazuje oddać? post wyedytowany przez nowy134 2019-09-23 19:52:58 20:13 To idź do sklepu i jak będzie promocja na jakiś produkt to daj całość :))) cena podana 50zl to daje 50zl. Cena 100zl to daje 100zl. Była 50zl to da 50zl. Pomyłka nie pomyłka ale gdyby pracownik był sumienny to by chociaż na monitor patrzył jak pisze bo chyba takie coś nie umyka. To nie jest jakoś ukryte. Ja wszystko sprawdzam 5razy zanim wrzucę do sprzedaży :) czy to jest kradzież? Kupno rzeczy na promocji to tez kradzież? Może nie na miejscu że to napisze ale bez różnicy czy to błąd czy celowe. Bardzo proste: kosztuje tyle to daje tyle ile kosztuje. Ale zabranie jak komuś wypadnie to co innego. Jasne ze to wtedy kradzież. Bo to nie ta osoba której wypadło zawiniła (może trochę bo źle schowała ale pomińmy to) ale w takiej sytuacji to jakby on świadomie wyrzucił 100zl informując kto chce ten bierze a ty byś podniósł a on później by próbował cię gonić żeby je odzyskać. To co się daje to się nie odbiera. Edit: Ehh tez słabe porównanie. No nic. Poprostu to nie jest kradzież i tyle post wyedytowany przez It’s TNTOES 2019-09-23 20:15:53 09:10 Opowiem wam jak to jest, są faktury zakupu w których jest cena zakupu. Każdy prawdziwy system informatyczny do sprzedaży wie doskonale że cena sprzedaży jest zbyt niska i powinien informować o tym operatora w chwili wprowadzenia błędnej ceny jest tak ze definiuje się na grupę produktów marżę i przy wprowadzeniu nowej faktury zakupu od razu widać jaką cenę dla klienta powinien mieć towar z tej wszystko niesłychanie mądre jest, widzę że Subiekt wstępnie opanowany. Nie wiem tylko co to ma wspólnego z ceną źle wprowadzoną w aukcji na allegro. 19:37 To nie tak działa, że można kupić coś w internecie korzystając z błędu ludzkiego. Całe szczęście działa tutaj prawo, bo inaczej w regulaminach, które akceptujemy moglibyśmy np. nieświadomie zrzec się domu. Sytuacja tylko niby z innej parafii - a chodzi o nieuwagę, która mogłaby nas drogo na to przepisy i przy rażącej dysproporcji ceny do wartości sklep w sądzie oczywiście śmieszne, że sklep szantażuje sytuacją swojego pracownika, gdy tak naprawdę może złożyć papier, że cena była błędem (10% wartości przedmiotu - no jak nie patrzeć to wygląda jak błąd, Ty to wiesz, sprzedawca to wie, sąd też będzie wiedział :)).Aż pogooglowałem wyroki i w sprawach z allegro też ostatecznie wygrywali sprzedawcy. post wyedytowany przez Gambrinus84 2019-09-23 19:44:06 19:44 dokładnie, w sytuacji rażącego bledu (a z takim mamy tu do czynienia) sklep może anulować sprzedaż. mój znajomy kiedyś korzystając z podobnego bledu, kupil drona kilka tysięcy zl taniej niż jego rzeczywista wartość. sklep anulowal zamówienie. "nie mamy panskiego plaszcza i co pan nam zrobi" ;) 20:03 08:04 nie rozumiem. to sa normalne ceny. 08:55 Też nie wiem o co chodzi, podejrzewam że autor wątku nie kupował dysku 120 GB skoro jego standardowa cena oscylowała w granicach 500 PLN. 09:31 Nie ma żadnych problemów aby kupić nowy dysk SSD za kilkadziesiąt zł (do 100zł), więc cena 50zł w sklepie nie jest ceną dziwną. To jest odpowiedź na tezę o „rażącej dysproporcji cen” która jest w tym wypadku dysk kosztował 1zł to było by widać że coś jest nie tak, 50 zł to tanio ale to ten sam rząd wielkości co normalne ceny.„Przespałem się” z tym problemem i nadal uważam że trzeba brać te umoralniające uwagi na temat ludzkiej krzywdy ... sprzedawca mógł by również powiedzieć że zabije małego kotka jak nie zapłacę pełnej ceny. post wyedytowany przez Soulcatcher 2019-09-24 09:31:27 09:55 Nie ma żadnych problemów aby kupić nowy dysk SSD za kilkadziesiąt zł (do 100zł), więc cena 50zł w sklepie nie jest ceną dziwną. To jest odpowiedź na tezę o „rażącej dysproporcji cen” która jest w tym wypadku proszę cię, chyba sam nie wierzysz w to co piszesz. To chyba normalne że do porównania trzeba brać sprzęt o podobnych parametrach. Na tej samej zasadzie można powiedzieć że skoro możesz mieć nowego Hyundaia za 30 tys. PLN to nowe Lamborgini z salonu w podobnej cenie wydaje się być prawdopodobne. umoralniające uwagi na temat ludzkiej krzywdy ... sprzedawca mógł by również powiedzieć że zabije małego kotka jak nie zapłacę pełnej skąd podejrzenie że musi chodzić o krzywdę pracownika któremu sprzedawca potrąci z wypłaty. Akurat ten emocjonalny szantaż stosowany przez sprzedawcę uważam za zmienia to faktu że komuś robi się krzywdę, czy to pracownikowi czy sprzedawcy. Nie rozumiem dlaczego ktoś miałby uważać że zrobienie krzywdy samemu sprzedawcy jest jakoś bardziej moralne niż robienie krzywdy pracownikowi. Chyba że chodzi o taką typową (również cebulacką) zawiść, na zasadzie że okradanie bogatszych jest jakoś tak moralnie poprawniejsze. 19:39 Ja bym brał z pracownikiem ściema na bank. A nawet jeśli każe mu pokryć no cóż znajdzie inna lepsza pracę bo zobaczy że pracuje w dziadostwie nie zrobiłeś nic złego bierz śmiało. 19:53 Martwi mnie moralność niektórych tutaj :( ktoś się pomylił i nawet jeśli historyjka ze pracownicą to ściema to i tak bym nie kupił bo to nieludzkie korzystać tak z czyjejś nieuwagi. 20:32 ja mam jakiś wewnętrzny sprzeciw wobec czyjeś krzywdy nawet z głupoty, ja bym nie kupił / każdy może się pomylić 20:46 Robisz to co pozwala Ci rano spojrzec w lustro bez obrzydzenia i bez zadnych watpliwosci, co do swojego slusznego wyboru. 00:32 odpowiedzzanonimizowany104419549 Generał Ja miałem coś podobnego kiedyś w sklepie spożywczym. Kupiłem sobie pewien produkt (nie pamiętam już co to było) i przy kasie okazało się że ta cena jest znacznie wyższa. Według Polskiego prawa obwiązuje cena wystawiona na metce przy towarze i taką musieli mi wbić. A to że ktoś się pomylił to już nie wina kupującego. Co ciekawe zaraz zmienili cenę przy tym towarze na taką jaka powinna tu już jest większa kwota i lepiej zrezygnować z zakupów.. Może nie będą robić ci problemów pod kątem sądowym ale w przyszłości możesz mieć problemy z kupnem towaru, np. nie dostanie rabatu, albo oleją cię przy jakiś konkursach. Po za tym sumienie czyste będzie. post wyedytowany przez zanonimizowany1044195 2019-09-24 00:39:26 07:18😉 odpowiedz1 odpowiedź Bukary206 Legend Wina sprzedającego. Musi przyjąć konsekwencje na ja bym pewnie zrezygnował z zakupu. I dlatego ja jestem nauczycielem, a Soul - prezesem. ;) 09:45 Nie jestem i nigdy nie byłem prezesem, nigdy też nie twierdziłem że nim jestem. Prowadzę działalność gospodarczą w różnych formach. Czuję awersję do księgowości, prawa, socjalizowanie się z innymi „prezesami” , nie lubię handlu i wszystkich elementów nie kupił bym tych dysków, ostatnie które kupiłem kupiłem w sklepie producenta, właśnie po to aby unikać kontaktów z nieprofesjonalnymi dla większości ludzi ta oferta jest bardzo dobra i nie ma powodu aby nauczyciela nie ma w sobie nic złego, nie daj sobie wmawiać (myślę że tak na prawdę to wiesz) że robisz coś gorszego bo dostajesz mniej pieniędzy. Z pieniędzmi to jest tak że potrzebują je głównie ludzie ubodzy, to oni dużo mówią o tym ile to ich nie mają. A większość prezesów to buce i socjopaci bo taki właśnie zestaw cech jest potrzebny do bycia skutecznym prezesem. 08:26 Dokładnie jak wskazał Gambrinus, sądy w podobnych sytuacjach stają (szczęśliwie) po stronie sprzedających powołując się na art. 84. Z drugiej jednakże strony sklep zachował się skandalicznie biorąc swojego pracownika jako zakładnika. 08:47 Biznes to biznes, chcesz się bawić w moralność to idź na psychologię, ja bym wziął dyski albo jakbym faktycznie czuł się źle z tego powodu że pracownik musi zapłacić różnice w cenie to przynajmniej targował kwotę, bo to nie Twoja wina była że akurat taka była wystawiona. 09:04 W każdej takiej sytuacji podejmuje właściwą decyzję:Nie korzystam z krzywdy drugiego człowieka. Bez znaczenia kto zawinił. Dziś może to być ktoś obcy jutro ja. 09:24 odpowiedzzanonimizowany12950290 Pretorianin Bym zrobił tak wasz błąd, według prawa kupiłem legalnie - 300 zł oni wychodzą na 0 ty masz dysk pół darmo 09:26 Loon podał właściwie rozwiązanie dobre dla każdej ze stron. Ale ja bym jeszcze dojebał negatywa na koniec, za wujowe granie na emocjach. 11:43👍 odpowiedzKanon227 Befsztyk nie istnieje 12:14 odpowiedz2 odpowiedzi zanonimizowany146624131 Legend Już o tym mówiłem setki razy. Błąd, peszek. Jak ja je popełniam, tez ponoszę konsekwencje - zawsze. Dlatego kiedyś, jak kupilem Gf 6600 gt (od MSI, pamiętam, jak dzisiaj) z kwota o 0 mniejszą, walczyłem o nia do końca i wywalczyłem. Wyzywanie od chamów za 3...2....1......... post wyedytowany przez zanonimizowany146624 2019-09-24 12:15:47 13:16😂 zanonimizowany12924984 Pretorianin Hahahaha...Pamietam ten temat, Mohendejro Cie wtedy objechal bardzo wulgarnie- moralizator za dyche. 11:40 zanonimizowany146624131 Legend I dostal -6 :P (Możliwe, że jeszcze wtedy byly widoczne minusy) Też to pamietam. Ale skąd takie coś się u niego i niektórych bierze to nie wiem, ale podejrzewam, że to byla frustracja osobista, z racji jego zawodu :) Swoja droga szacun, ze ktoś jeszcze to pamięta, bo to bylo z rok/dwa temu jakoś :) post wyedytowany przez zanonimizowany146624 2019-09-26 11:43:47 16:30 Ja bym odpuścił albo ugadał się na zakup po cenie hurtowej. Przynajmniej z kilkoma osobami z tego tematu nie chciałbym mieć do czynienia w życiu, doskonale zdawać sobie sprawę z błędu drugiej strony, który został po chwili poprawiony i mimo to przeć do zakupu, empatii za grosz. 16:47❗ Jeśli to duża sieć sklepów, to nie odpuszczam - za złe traktowanie klientów (nieuznawanie gwarancji czy rękojmi) Jeśli chodzi o małych sprzedawców, to dla mnie wstyd żądać towaru po tak niskiej cenie. Z dwóch powodów:- taka pomyłka jest dla nich bardzo odczuwalna finansowo - zarabiają bardzo mało, ich marża jest minimalnaOd zawsze kieruję się tą prostą zasadą, moim zdaniem takie podejście jest najuczciwsze. post wyedytowany przez kiera2003 2019-09-24 16:48:46 10:02 Tutaj zgadzam się z przedmówcą. Sam pracuje w firmie sprzedającej meble przez internet i nie raz zdarzyła się nam sytuacja, gdzie przez nasz błąd (np. źle naliczona promocja na sklepie internetowym przez błąd systemu) klient kupił towar po znacznie niższej cenie. W każdej z tych sytuacji nie robiliśmy żadnej afery klientowi i sprzedawaliśmy meble w takiej cenie, w jakiej kupił - a czasami zdarzało się, że "zwykły kowalski" zaoszczędził w ten sposób ponad kilkaset złotych. Sam jakieś 2 lata temu kupiłem zasilacz XFX na Morele - udało mi się go wyrwać za prawie 200 zł taniej, bo ktoś się palnął z promocją. Przedzwoniłem do Morele żeby dowiedzieć się, czy ta transakcja w ogóle zostanie uznana, na co pracownik odpowiedział, że kupiłem w takiej cenie to w takiej dostanę. Kilka miesięcy miałem to samo z pralką z Media Expert - udało się wyrwać za 300 zł taniej na jakiejś dziwnej promocji, która kilkanaście minut później zniknęła. Towar dostarczyli w ciągu 2 dni bez żadnego gadania. Przy dużej sieciówce pokroju Media Expert/Markt, Morele czy innym Komputroniku bym po prostu zostawił to, tak jak jest - firma tego nawet nie odczuje. Ktoś kto wystawiał towar na Allegro ma tyle okazji na sprawdzenie ceny, że trudno mi uwierzyć, że aż tak by się palnął z ceną i dał jedno zero mniej. I mówi to osoba, która w ciągu ostatnich kilku lat wystawiła kilka tysięcy aukcji - i co najwyżej zdarzył mi się błąd w cenie pokroju "349" zamiast "379". A w gadanie o tym, że pójdzie z pensji pracownicy, też mi się nie chce wierzyć - znam trochę osób z różnych sieciówek sprzedających szeroko pojęte RTV i nikt nie odpowiada w takich sytuacjach z własnej kieszeni. Jeśli to jakiś mały sprzedawca, to warto jednak pochylić się tutaj nad całą sytuacją i jakoś się dogadać, np. na rabat 10-20% od właściwej ceny - a nóż firma prowadzona z domu, w dropshippingu i taka sprzedaż da komuś ostro po dupie. post wyedytowany przez Jeyhard 2019-09-25 10:04:49 04:28 odpowiedz4 odpowiedzi sturm173 Australopitek A nieuczciwy sklep w ten sposob moze napedzac sprzedaz. Wystawiac z "bledem" a potem szantaz biedna pracownica/niepelnosprawnym operatorem pc/itd. i prosic o zakup za "prawidlowa" firmy powinny byc eliminowane z rynku jak najszybciej. Niezaleznie od tego czy to naprawde blad czy sciema. 07:06 Tak, zdecydowanie brzmi jak znakomita strategia biznesowa :))). 10:08❗ @JohnDoe666 a byś się zdziwił - pracuje w niedużej w sumie firmie, bo zatrudniającej trochę ponad 20 osób, a nasza kierowniczka miała kiedyś właśnie taką błyskotliwą myśl. Żebyśmy wystawili towar, który nam nie chciał schodzić, na jakieś absurdalnie wysokiej promocji, a jak się sprzeda to potem będziemy dzwonić do klientów z przeprosinami i jako zadośćuczynienie damy już, też niemałą, właściwą zniżkę. Na szczęście temat tak szybko zdechł, jak się pojawił. :) 10:15 Pomysł padł właśnie dlatego że był strategią nieudolną i nie miało to prawa się udać. Nie twierdzę że nikt na takie "cuda" nie wpada, twierdzę że to po prostu nie działa więc nie jest to jakiś standard. 02:59 Strategia do dupy co nie znaczy (jak sam przyznales), ze sie nie odkrecenia takiej sytuacji ze strony firmy to jak najbardziej naturalna rzecz i gdyby mi sie cos takiego zdarzylo na pewno bym sie dogadal. Juz niektorzy wspomniali, ze jakies rabaty itp to byloby najnormalniesze podejscie. Natomiast tego typu szantaz emocjonalny to jest dno dna. O to mi chodzilo. I dlatego taka firma jak najszybciej powinna przestac istniec. 05:21 Opowiem swoja historie. Kilka lat temu bralem towar z pewnej hurtowni. Sezon gwiazdkowy. Zamowienie przez telefon. Z powodu dlugiej wspolpracy mialem odroczony termin platnosci. Towar przyszedl w srodku faktura i widze, ze w platnosci " Zaplacono gotowka" . Towaru bylo na 20 tysiecy. Dwa dni sie z tym meczylem co zrobic. No, ale stwierdzilem, ze sie nie zeszmace i zlodziejem nie bede pomimo, ze to duza siec byla etc etc . Pojechalem do tej firmy i poszedlem do dzialu ksiegowosci poinformowac ich, ze zaszla chyba pomylka i ja nie placilem gotowka. Poproszono mnie do gabinetu, gdzie dyrektor tego oddzialu firmy podziekowal za uczciwosc. Do dzisiaj pamiatem co powiedzial"wie pan w sezonie gwiazdkowym to mamy tyle sprzedazy i tak duze obroty, ze jak by pan nie zglosil to by sie nie wydalo". Dostalem jakas dobra whisky. Jedyne co przykre bylo to zmienili mi sprzedawce z ktorym wspolpracowalem kilka lat. Nie wiem czy podejrzewali jakies nieczyste zagrywki. Podobno to byl jego blad, ze faktura stala sie z terminowej na zaplacono gotowka. Wiec jak czytam to poniektorych to "gardze wami" jest chyba najdelikatniejszym okresleniem jakie cisnie mi sie na ustach. I moze w zyciu trzeba byc takim skur...... co po trupach do celu ja nie potrafie i gardze takimi ludzmi. 09:38 Chciałbym również podzielić się swoją historią. Pewien inwestor kiedyś kupował ode mnie kawalerkę w małym miasteczku. Cena jaką chciałem uzyskać to 120k zł. Dogadaliśmy się z inwestorem co do ceny i czekałem na przelew. Okazało się, że pracownik który odpowiadał za transakcję przelał o jedno zero za dużo. Nie wiedziałem co zrobić w tej sytuacji. Było mi bardzo szkoda pracownika bo bałem się, że jak się wyda to straci pracę, a znałem go osobiście i byłem świadom jego sytuacji materialnej. Postanowiłem nic nie mówić i liczyć na to, że uda mi się tego pracownika ochronić, nic nie jest ważniejsze od pomocy bliźniemu w potrzebie. Na szczęście sytuacja rozwinęła się pozytywnie, nie jak w historii opowiedzianej w poprzednim poście, i nikt nie został zwolniony bo sytuacja się nie wydała. Otrzymane pieniądze zainwestowałem w siebie, bo wiedziałem, że to najlepsza inwestycja. Po czasie otworzyłem firmę, która dobrze sobie radzi na rynku. Od kilku lat buduję mieszkania w Rwandzie aby pomagać ludziom. Gardzę każdym kto nie wybudował przynajmniej dwóch mieszkań w krajach trzeciego świata. Trzeba być skurw... aby nie pomyśleć o tym, że ludzie nie mają gdzie mieszkać, gardzę Wami. 10:05 Mają ludzie wyobraźnię :). 10:38 Czuć właśnie cebulę, polityka nawet w wątku o wyzyskujacym i nieuprzejmym dziwię się, że ten kraj tak wygląda. Cebula i polityka wszędzie. Tylko cebula gada ciągle o cebulowej polityce. A i cebulę wiedzą najlepiej jak o cebulach się rozmawia w innych krajach, bo są cebulowymi obiezyswiatami. post wyedytowany przez Juanhijuan 2019-09-26 10:40:39 10:45 Dowcip opowiedziany dwa razy w krótkim odstępie czasu, nie śmieszy tak samo. post wyedytowany przez deTorquemada 2019-09-26 10:52:38 11:16 Nie jest to dowcip, a raczej wyraz frustracji. Przez wiele lat mieszkając zagranicą ludzie wyrażali się o nas właśnie w kontekście cebuli głównie z tego powodu, że mieszamy politykę do każdego aspektu życia. Mieszkając od kilku miesięcy spowrotem w Polsce stwierdzam, że życie jest tutaj spoko jak masz założone słuchawki na uszach i nie rozmawiasz z ludźmi. Najbardziej nie przeszkadza polityka, a ludzie którzy o niej mówią. Nie jest to wina Tuska, nie jest to wina Kaczyńskiego, a jest to twoja wina (czytaj) Cebuli i Twojego kolegi wszechwiedzacego mało aktywny na forum, ale ostatnie trzy miesiące wywołują frustrację i te posty są tego wyrazem. 11:21👍 Rozumiem frustrację. Ale wydaje się, że najlepiej zmienić znajomych w otoczeniu albo dać sobie spokój .. walka z wiatrakami nic nie da ;) Może następne pokolenia będą miały inne, lepsze spojrzenie na wszystko. 11:55 Zaproponowałbym jakiś racjonalny rabat, czyli np. najtańsza cena w necie -10/20%. Tak żebyś był zadowolony z zakupu. Forum: Kupiłem przedmiot na allegro 90% taniej przez błąd. Co byście zrobili ? 29752 좋은 평가 이 답변 질문에 대한: "właśnie udało ci się sprzedać jakiś przedmiot przez internet - Plusie macie dostępne zegarki za 10 zł zachęcam was żebyście obserwowali tą stronę"? 자세한 답변을 보려면 이 웹사이트를 방문하세요. 2861 보는 사람들

Witam. Byłbym bardzo wdzięczny za sprawdzenie poprawności mojej odpowiedzi na maturze podstawowej z j. angielskiego. Treść zadania: Jesteś na kursie językowym za granicą. Napisz wiadomość do kolegi, z którym chodzisz na zajęcia.  Poinformuj go o spotkaniu Waszej grupy po zajęciach.  Powiedz, jaki będzie temat spotkania.  Wyjaśnij, dlaczego powinien ze sobą zabrać laptop.  Zaproponuj wspólny powrót po spotkaniu. Moja odpowiedź: Dear John, A quick note to tell you that after classes I'm going out with our group to the pub to discuss about a new film directed by James Cameron. Join to us and take your laptop because we want to watch that film together. After that you can go home with me. Bye, XYZ Byłbym również wdzięczny za sprawdzenie mojego listu. Treść zadania: Właśnie udało Ci się sprzedać jakiś przedmiot przez Internet. Napisz list do znajomego z Anglii.  Wyjaśnij, co postanowiłeś(-aś) sprzedać i dlaczego się na to zdecydowałeś(-aś).  Wspomnij, jak zachęciłeś(-aś) do kupna tego przedmiotu i o co pytały osoby zainteresowane kupnem.  Wyraź zadowolenie z uzyskanej ceny i napisz, na co przeznaczysz pieniądze.  Poinformuj, w jaki sposób chciałeś(-aś) przekazać tę rzecz nabywcy i jaki problem wyniknął w związku z jej przekazaniem. Moja odpowiedź: Dear John, Hope you are well and schooling is not killing you. I'm writing to tell you my news. Do you remember my old MP3-Player which I got on Christmas? Well, I sold it because I bought a new one month ago, which is so much better. I wrote a funny poem about that thing and included (tu wiem że źle, powinno być enclose) a stunning photos. I got a lot of messages from people, who was asking me if i could hand in this in person and how expensive is my MP3-Player. I'm so happy because I earned 100$ and now I can buy a present for my Mum to celebrate Mother's Day. I wanted to hand in MP3-player in person but I couldn't find a house of person, who bought it. After two hours I found it. That's all for now. Write to me soon. Regards, XYZ. Z góry dziękuję za pomoc! ;)

rozwiązane. 130-140 słów: Właśnie udało Ci się sprzedać jakiś przedmiot przez Internet. Napisz list do znajomego. z Anglii. Wyjaśnij, co postanowiłeś (-aś) sprzedać i dlaczego się na to zdecydowałeś (-aś). Wspomnij, jak zachęciłeś (-aś) do kupna tego przedmiotu i o co pytały osoby. zainteresowane kupnem.
Autor Iza Gorzkowska Data 6 maja 2022 Kategoria copywriting, opisy produktów Zastanawiasz się, dlaczego liczba odwiedzin twojego sklepu internetowego nie przekłada się na sprzedaż? Obniżasz cenę, ale i to często nie pomaga? Czy wiesz, że winę za to mogą po części ponosić opisy produktów? Przyjrzyj się im, a następnie wdróż poniższe zasady, dzięki którym zwiększysz szanse na lepsze wyniki sprzedażowe. Atrakcyjną cenę produktów, jako jeden z najważniejszych czynników decydujących o zakupach online, wskazuje 45% kupujących – tak wynika z raportu E-commerce w Polsce 2021, przygotowanego przez Gemius. Z punktu widzenia klientów ważne są również niskie koszty dostawy, kody rabatowe czy szybsza dostawa. Czy jednak wiesz, że do częstszego robienia zakupów przez Internet kupujących skłoniłby bardziej szczegółowy opis produktu (22%) i lepsze zdjęcia produktowe (19%)? Źródło: Wykorzystaj tę wiedzę – zacznij tworzyć kreatywne opisy produktów, które pomogą ci pozyskać klientów. Z tego artykułu dowiesz się: jak zrekompensować klientom brak możliwości zobaczenia produktu,jak dobry opis produktu może wpłynąć na zwiększenie sprzedaży,jak stworzyć kreatywny opis produktu,jak powinien wyglądać przykładowy produktu, który będzie oddziaływać na klienta,jakie opisy produktów nie spełniają zasad. Potraktuj ten artykuł jako źródło wiedzy. Dzięki temu unikniesz błędów popełnianych przez twoją konkurencję i zaczniesz tworzyć dobre opisy produktów. Brak możliwości obejrzenia produktu to przeszkoda? Jak wynika z raportu przygotowanego przez Gemius, w 2021 roku liczba niekupujących online zmniejszyła się do 23%. To wyraźny spadek w porównaniu z poprzednimi latami: 44% w 2018 roku, 37% w 2019 roku, 27% w 2020 roku, którego przyczyny należy upatrywać przede wszystkim w wybuchu pandemii koronawirusa. Niezmiennie jednak za główny powód unikania zakupów online wskazywany jest brak możliwości obejrzenia produktu „na żywo”. Pod tym kątem trudno będzie ci wygrać ze sklepem stacjonarnym – to fakt. Nie oznacza to jednak, że jesteś na straconej pozycji. Czytaj też: Najczęstsze błędy popełniane przy tworzeniu opisów produktów Czy wiesz, że kreatywny opis produktu może pobudzić zmysły klienta? Poprzez dobór właściwych słów i zastosowanie odpowiednich technik jest w stanie zadziałać na wyobraźnię – tak, by przekonać go do złożenia zamówienia bez konieczności poznawania faktury, zapachu czy przymierzania. Opis produktu w sklepie internetowym – czy jest konieczny? Wiesz już, że znaczenia opisów produktów w sklepie internetowym nie możesz lekceważyć. Nadal jednak masz wątpliwości co do zasadności tworzenia treści opisowych? Przecież potencjalny klient zawsze może skontaktować się z biurem obsługi klienta i dopytać o szczegóły. Chociaż w teorii jest to zwykle możliwe, w praktyce rzadko ma miejsce. Dlaczego? Postaw się na jego miejscu – co byś zrobił, gdyby interesujący cię produkt nie miał żadnego opisu? Poświęciłbyś swój czas na rozmowę z pracownikiem sklepu, który nie zawsze ma wiedzę dotyczącą całego asortymentu? Czy może wybrałbyś sklep konkurencyjny, w którym można znaleźć szczegółowy opis produktu? Jeśli zależy ci na zwiększeniu sprzedaży, nie możesz iść drogą na skróty. Wyczerpujący opis produktu, który będzie rekompensował brak „namacalnego” kontaktu z asortymentem, to konieczność. Dobry opis produktu, czyli jaki? Opis produktu zastępuje sprzedawcę. Jego rolą jest przede wszystkim doradztwo i rozwiewanie wątpliwości. Jeszcze kilka lat temu większość opisów opierała się na materiałach otrzymanych od producentów. Efekt? Treści powielały się w wielu sklepach i miały nierzadko charakter wyłącznie informacyjny. Jako częsty klient sklepów internetowych obserwuję duży postęp w kwestii opisów produktów. Nie są to już treści udostępniane przez producenta. W wielu sklepach można natrafić nie tylko na unikalne, ale i kreatywne opisy produktów, które dostarczają wiele przydatnych informacji podanych w atrakcyjnej formie. Potrafią nie tylko rozwiać wątpliwości, ale i subtelnie nakłonić do zakupu. Właściciele mają świadomość, jak ważne są unikalne i ciekawe treści – to spory krok w przód. Problem w tym, że nie wszyscy wiedzą, jak takie opisy stworzyć. Poszukują gotowych receptur – szablonów, na podstawie których mogliby napisać treści. Niestety, takie uniwersalne przepisy nie istnieją – no bo jak miałoby to wyglądać? Można jednak skorzystać z kilku ogólnych zasad, które – odpowiednio „oszlifowane” – powinny ułatwić stworzenie dobrego opisu produktu o dużej sile oddziaływania na odbiorcę. Zasada 1. Dostosuj opis produktu do profilu klienta Z opisami produktów jest dokładnie tak samo, jak z każdą inną treścią – muszą być skierowane do konkretnego odbiorcy. Jeśli zależy ci na zwiększeniu sprzedaży, nie możesz celować „w powietrze”, licząc na łut szczęścia i przypadkowego klienta. W końcu nie chodzi o to, żeby nabywca dokonał jednorazowej transakcji, a wracał do ciebie bardzo często. Zacznij od określenia swojej grupy docelowej – pomoże to przede wszystkim zrozumieć potrzeby potencjalnego klienta. Swoje produkty kierujesz do miłośników gadżetów elektronicznych? A może asortyment sklepu skierowany jest do “świeżo upieczonych” rodziców? Sprzedajesz torebki idealne dla młodych i odważnych kobiet?Zadaj sobie pytanie, czego klienci mogą oczekiwać od twoich produktów i w jaki sposób asortyment jest w stanie odpowiedzieć na ich potrzeby. Dzięki temu z łatwością przyjdzie Ci dopasowanie opisu do odbiorcy. Za pomocą odpowiednio dobranych słów, możesz rozwiać wątpliwości związane z produktem oraz poinformować o jego cechach i zaletach. Zasada 2. Postaw na konkrety Dłuższe treści są mile widziane przez Google, jednak opisy produktów mogą być potraktowane jako wyjątek od tej reguły. Oczywiście nie możesz popadać ze skrajności w skrajność – treść na 200-300 znaków to zdecydowanie za mało. Opisy produktów nie mogą być „o wszystkim i o niczym” – muszą zawierać konkretne informacje przydatne z punktu widzenia odbiorcy. Zamiast więc stosować popularne zapychacze i nic nie wnoszące zdania, skoncentruj się na faktach. Przysłowiowe lanie wody odciągnie uwagę od najważniejszych kwestii i zniechęci do dalszego czytania. Zasada 3. Zacznij od mocnego uderzenia W copywritingu obowiązuje zasada odwróconej piramidy – najważniejsze informacje zawsze powinny pojawić się na początku. Skorzystaj z tej reguły w odniesieniu do opisów produktów – zacznij od silnego uderzenia. Skoncentruj się na kluczowych i najmocniejszych stronach. Następnie opisz mniej znaczące cechy. Opis zakończ informacjami o dodatkach, które jeszcze bardziej zachęcą do zakupu. Może to być np. eleganckie pudełko, w który zapakowany został portfel, próbka odżywek dla sportowców itp. Zasada 4. Skup się na zaletach i korzyściach Przeglądając opisy w wielu sklepach internetowych, dochodzę do wniosku, że niektórzy za dużą wagę przykładają do parametrów produktu. Skupiają się na cechach – tak, jakby zupełnie nie liczyli się z oczekiwaniami potencjalnych klientów. Odbiorców, bardziej od cech, interesują możliwe do osiągnięcia korzyści. To, że drukarka wydrukuje 40 stron w 1 minutę, mogą wyczytać ze specyfikacji. „Na tacy” trzeba im podać natomiast zalety i korzyści takiego rozwiązania – w tym przypadku będzie szybkość wydruku, która przełoży się na oszczędność czasu. Moi klienci nie są tacy głupi – sami dojdą do tego, z jakimi korzyściami będzie wiązać się dana cecha – tak właśnie myślisz? Słusznie, nie możesz traktować odbiorców jako nieinteligentne istoty. Jednak musisz pamiętać, że internet rządzi się swoimi prawami. Dobrze podsumowuje to tytuł książki Steve’a Kruga – „Nie każ mi myśleć”. Chociaż to sformułowanie w tym konkretnym przypadku dotyczy funkcjonalności stron internetowych, tytuł można odnieść do opisów produktów (i właściwie wszystkich treści zamieszczanych w internecie). Chodzi o to, aby kupujący nie musiał zastanawiać się nad potencjalnymi korzyściami możliwymi do osiągnięcia – zwiększy to szanse na podjęcie przez niego odpowiedniej decyzji zakupowej. Dobre opisy produktów powinny bazować na modelu: cecha – zaleta – korzyść. Dzięki temu nawet pozornie zwykły i popularny produkt może stać się wyjątkowy – mimo że oferowany jest także u konkurencji. Kluczem do sukcesu jest właśnie przedstawienie konkretnych cech z uzasadnieniem, co w ten sposób można zyskać. Jeżeli chcesz zbudować komunikat w języku korzyści, od teraz stosuj model: cecha – zaleta – korzyść. Zanim zaczniesz pisać: wypisz wszystkie cechy produktuprzypisz do nich konkretne zaletywskaż na możliwe do osiągnięcia korzyści. Mając takie informacje, stworzysz wartościowy tekst. Sprawisz, że produkt stanie się atrakcyjny i jeszcze bardziej pożądany. Przykładowy opis produktu może brzmieć tak: Formuła F High Speed Car to pojazd tematyczny, który został wyposażony w metalowe osie – po to, aby samochód nabrał jeszcze większych prędkości. Dzięki temu wyścigi staną się emocjonujące, a zabawa wciąga na wiele godzin. Zasada 5. Oddziałuj na zmysły i emocje Przedstawianie „suchych” faktów dotyczących produktu zwykle ma słabe przełożenie na liczbę składanych zamówień. Jeżeli chcesz zwiększyć skuteczność przekazu, musisz uruchomić zmysły i emocje odbiorcy. Kreatywny opis produktu musi odwoływać się do zmysłu dotyku, wzroku, zapachu czy słuchu. To działa na wyobraźnię i może wpłynąć pozytywnie na decyzję zakupową. Podobnie jest z emocjami – umiejętne ich uwolnienie wzbudzi w odbiorcy chęć zakupu. Doznania nie zawsze muszą być związane bezpośrednio z danym przedmiotem. Przykład. Oferując rower stacjonarny, który charakteryzuje się dość głośną pracą, nie możesz napisać o hałasie. Możesz jednak wspomnieć o możliwości ćwiczeń w domu przy dźwiękach ulubionej muzyki itp. Zasada 6. Rozwiej wątpliwości W osiągnięciu tego celu pomoże przedstawienie walorów produktu w odniesieniu do innych produktów. Skoro nie możesz zapewnić potencjalnemu klientowi produktu do obejrzenia, to opis musi rozwiać wszelkie jego wątpliwości. Nabywca powinien być przekonany, że dany produkt jest najlepszym rozwiązaniem, że ma dużą przewagę nad konkurencyjnymi modelami. Twój opis nie zawiera takich informacji? Uważasz je za zbędne, bo – twoim zdaniem – klient może dokonać samodzielnego porównania? Zaufaj mi – raczej nie znajdzie w sobie aż tyle chęci, aby tego dokonać. Po prostu będzie mu szkoda czasu. Zrób wszystko, aby twój opis rozwiewał wątpliwości. W osiągnięciu tego celu pomoże przedstawienie walorów produktu w odniesieniu do innych produktów. Listę zalet już masz – musisz je teraz umiejętnie wykorzystać. Przykład. Wahasz się między klasycznym depilatorem a urządzeniem laserowym? Chociaż klasyczny depilator jest tańszy, to depilator laserowy zapewnia gładkość skóry na dłużej. Zasada 7. Pisz tylko prawdę Obietnice dotyczące działania czy funkcjonalności danego przedmiotu z pewnością zachęcą do zakupu. Jednak nie chodzi o to, by w opisach przedstawiać informacje mijające się z prawdą. Kreatywny opis produktu jest pożądany. Jeżeli jednak wyolbrzymiasz zalety i korzyści, piszesz nieprawdę. Chociaż dzięki takiej “sztuczce” (trzeba jednak przyznać, że nie do końca uczciwej) liczba zamówień może osiągnąć imponujący poziom, w krótkim czasie zaleje Cię fala zwrotów, reklamacji, a nawet skarg za niezgodność opisu z produktem. A jeśli jakiś “życzliwy” klient zgłosi to do UOKiK, za opisy produktów z błędami zapłacisz wysokie kary. Skutek? Narazisz się na straty – nie tylko finansowe, ale również wizerunkowe. Staniesz się niewiarygodnym sprzedawcą. Chyba nie chcesz do tego dopuścić, prawda? Opis produktu – forma ma znaczenie Masz zarys opisu produktu. Przystępujesz do pisania i tworzysz nawet 1500 znaków ciągłego tekstu. Dobra robota? Niekoniecznie, biorąc pod uwagę zachowania czytelników. Czy wiesz, że internauci nie czytają tekstu, a jedynie skanują go wzrokiem? Dotyczy to nie tylko artykułów, ale również opisów produktów. Chociaż kreatywne podejście odgrywa istotną rolę, musisz zadbać także o jego formę. Przykładowy opis produktu w dwóch wersjach: jako „ściana” tekstu (czerwona) i w formie przyjaznej dla odbiorcy (zielona). Wskazówka! Jeśli opis produktu ma być przyjemny w odbiorze (także wizualnym), zadbaj o: podział tekstu na akapity,dodanie chwytliwych śródtytułów, zastosowanie wyróżnień (pogrubień) najważniejszych informacji,umieszczenie listy z wypunktowaniami,zamieszczenie obrazków lub ikon. Zwróć uwagę na poniższe grafiki. Obie przedstawiają ten sam produkt, lecz informują o nim klienta w zupełnie inny sposób. Opis produktu – przykład niepoprawny Opis produktu – przykład poprawny Która forma jest dla Ciebie czytelniejsza i lepiej wyjaśnia wszelkie wątpliwości? Która z nich bardziej przemawia i skłania do zakupu? Optymalizacja SEO – czy jest potrzebna opisom produktów? Przygotowanie opisów produktów pod kątem SEO pozwoli zwiększyć widoczność sklepu internetowego w wynikach wyszukiwania. Wiem, że jest to utartym frazesem, ale trzeba to często powtarzać – szczególnie, że niektórzy sprzedawcy nic sobie z tego nie robią. Efekt? Ich opisy produktów, choć zawierają słowa kluczowe, nie uwzględniają wielu innych kwestii wspierających SEO. Tym samym zamykają sobie drogę do zdobycia wyższych pozycji w Google. Jeśli chcesz dotrzeć do szerszego grona potencjalnych klientów, wystrzegaj się błędów popełnianych przez niektórych twoich konkurentów. Koniecznie zadbaj o optymalizację opisów – zgodnie z poniższymi wskazówkami. Dobierz odpowiednie słowa kluczowe – nie ograniczaj się tylko do ogólnych fraz, ale weź pod uwagę również słowa szczegółowe, np. model, kolor, markę. Aby sprawdzić, jaki jest potencjał konkretnych fraz, skorzystaj np. z Google przesadzaj z liczbą słów kluczowych – zachowaj umiar, ponieważ przesycenie krótkiego opisu zbyt wieloma frazami może dać odwrotny opatrz odpowiednimi nazwami (w nagłówku H1) – najlepiej takimi, które zawierają popularne słowa kluczowe. Każdy produkt musi mieć jednak indywidualną nazwę uwzględniającą producenta, model, cechę wyróżniającą śródtytuły (w nagłówkach H2-H4) – to ważny element, który poprawia czytelność opisu. Śródtytuł dzieli treść na poszczególne sekcje, co ułatwia użytkownikom szybkie skanowanie i wychwytywanie istotnych informacji. Jednocześnie zwiększa on potencjał w wynikach wyszukiwania – szczególnie, jeśli zamieścisz odpowiednie słowa linkowanie wewnętrzne – między produktami. Takie rozwiązanie ułatwia poruszanie się po sklepie zarówno potencjalnym klientom, jak i robotowi znaczniki meta: title i description – stwórz zachęcające treści zawierające główną frazę. Dzięki temu przyciągniesz uwagę potencjalnych klientów i wspomożesz atrybuty ALT w grafikach – dzięki temu poinformujesz wyszukiwarkę, co znajduje się na zdjęciu. To także dobry sposób, aby “przemycić” główne słowo kluczowe. Unikalny opis produktu – opis, który pokocha Google Zakładam, że masz choćby ogólne pojęcie o zasadach SEO. Oznacza to, że wiesz jak ważna jest unikalność treści. Google nie lubi duplikatów, a często powstają one całkowicie nieświadomie. I wcale nie chodzi wyłącznie o sytuację, w której właściciel sklepu korzysta z opisów otrzymanych przez producenta. Ma to miejsce wtedy, gdy sklep internetowy oferuje mało zróżnicowany asortyment – duplicate content dotyczy bowiem także treści stworzonych na własny użytek i przez siebie powielanych. Sprawdź też: Jak powinny wyglądać opisy produktów w dużym sklepie internetowym? Jak zadbać o unikalność, gdy produkty różnią się jednym parametrem? Bolączką wielu sklepów internetowych jest powtarzalny asortyment. Oferują np. te same modele torebek w różnych kolorach, te same fasony odzieży w różnych kolorach czy rozmiarach, farby różniące się kolorami itp. Jak w takim przypadku podejść do opisów produktów, aby zachować ich unikalność, nie narażając się na duplicate content? Pierwsza nasuwająca się odpowiedź jest następująca: trzeba stworzyć oryginalne opisy od podstaw dla każdego produktu. Teoretycznie jest to dobry pomysł, o ile: powtarzalnych produktów nie jest dużo,właściciel sklepu ma czas na ich przygotowywanie,właściciel sklepu dysponuje odpowiednim budżetem, aby zlecić to agencji copywriterskiej. Z naszego doświadczenia wynika, że mało który sklep internetowy decyduje się na taką opcję – głównie z przyczyn finansowych. Jak zatem rozwiązać problem produktów różniących się tylko jednym parametrem? Przygotowanie jednego uniwersalnego opisu oraz 1-2 zdań dotyczących zmiennej Tutaj do krótkiego opisu produktu dodano jedno zdanie dotyczące wersji kolorystycznej. Stworzenie kilku szablonów opisów i ich modyfikacja W tym przypadku stworzono kilka szablonów opisów. Mieszając ze sobą zdania i umieszczając je w różnej kolejności, rozwiązano problem zbliżonych do siebie produktów. Stworzenie jednego opisu synonimizowanego Pozwala to wygenerować sporą ilość podobnych, ale unikalnych opisów dla produktów różniących się jednym parametrem. Wersja 1. Wersja 2. Wersja 3. Taka opcja może rozwiązać problem powtarzalności produktów. Jeśli jednak zależy Ci jednocześnie na utrzymaniu wysokiej jakości opisów, musisz starannie dobierać synonimy. Zamiast korzystać z gotowych narzędzi dodających wyrazy bliskoznaczne, zrób to ręcznie. Dzięki temu będziesz mieć pewność, że opis nie zatraci sensu i zachowa wszystkie cechy opisu sprzedażowego. Co zrobić, gdy w sklepie są tysiące produktów, a budżet ograniczony? Idealną sytuacją są unikalne opisy dla wszystkich dostępnych w sklepie produktów. O ile asortyment jest niszowy i ogranicza się do kilkudziesięciu czy kilkuset pozycji, to da się zrobić. Najczęściej jednak w sklepie są tysiące produktów, których samodzielnie opisanie jest czasochłonne. W efekcie właściciel – jeśli tylko ma aż tyle samozaparcia – nie robi nic innego, tylko próbuje stworzyć treści zachęcającego zakupu. A gdzie w tym wszystkim miejsce na pozostałe działania związane z funkcjonowaniem sklepu? Jeżeli na ofertę składa się bardzo szeroki asortyment, właściciele najczęściej zwracają się do agencji copywriterskich o wsparcie. Często przychodzą do nas prośby o wycenę stworzenia opisów dla 1000-3000 produktów. Wolumen takiego rzędu zawsze wiąże się z wysokim kosztem – nierzadko przekraczającym założony budżet. Nie oznacza to jednak, że trzeba rezygnować z opisów – jest to sytuacja, która może mieć kilka scenariuszy. My zawsze proponujemy następujące rozwiązania. Wariant 1. Tworzenie opisów do najczęściej zamawianych produktów / bestsellerów Na początek można wybrać kilkadziesiąt produktów, które cieszą się popularnością wśród klientów i na nich skoncentrować swoje działania. Wariant 2. Tworzenie opisów do nowości w asortymencie Takie rozwiązanie ma sens, ponieważ pozwoli „wypromować” produkty dopiero wchodzące do oferty. Może przyczynić się to do zwiększenia zainteresowania asortymentem. Wariant 3. Stworzenie opisów tych produktów, na wypromowaniu których zależy właścicielowi Mogą to być nie tylko nowości, ale także produkty sprzedające się lepiej u konkurencji, z nałożoną wysoką marżą itp. Takie podejście do tworzenia opisów produktów wydaje się nam najbardziej rozsądne. Dzięki temu można sukcesywnie zwiększać asortyment opatrzony perswazyjnymi opisami. Sprzedażowe opisy produktów – przykłady Teoria teorią. Nawet, jeśli wszystkie zasady masz już „w jednym palcu”, często trudno zastosować je w praktyce. Doskonale wiemy, że wiedzę dużo lepiej przyswaja się w oparciu o konkretneo przykłady. Dlatego poniżej prezentujemy kilka wybranych opisów produktów znalezionych w internecie, które – naszym zdaniem – skrywają w sobie sprzedażowy potencjał. OLEJKOWY RYTUAŁ NUTRI-GOLD W tym opisie pojawiają się nie tylko cechy kremu. Wymieniono zalety, do których przypisano konkretne korzyści ze stosowania kosmetyku. Informacja o występujących składnikach została wzbogacona właściwościami konkretnych substancji. LIPIKAR ŻEL MYJĄCY Opis ten dokładnie informuje o przeznaczeniu produktu. Przedstawia nie tylko „suche” cechy, ale również zalety poparte korzyściami. I w tym przypadku informacja o zastosowanych składnikach wskazuje jednocześnie na ich dobroczynne działanie na skórę. PRZYTULACZEK – KOMFORTER LISEK HUBER Nie jest to opis doskonały, ale ma w sobie sprzedażowy potencjał. Wskazuje na konkretne przeznaczenie, a wszystkie cechy poparte są korzyścią. Minusem jest natomiast informowanie o wyglądzie zabawki, ponieważ na to wskazuje zdjęcie – jest to drobnostka, na którą można przymknąć oko. BRITAX ROMER DUALFIX M i-SIZE Jest kilka kwestii, do których można byłoby się doczepić w tym opisie. Wszystko rekompensuje jednak dokładne wypunktowanie, w którym cechy i zastosowane rozwiązania zostały przedstawione w odniesieniu do korzyści. TAPETA PAPIEROWA BOOKSHELF Krótki, ale wartościowy opis o dużej mocy sprzedażowej. Jest informacja o zastosowaniu. Do każdej wymienionej cechy przyporządkowano konkretną korzyść. NOKIAN WR D4 Wyczerpujący opis, który – dzięki podziałowi na wyraźne akapity – jest bardzo czytelny. Każdy wymieniony parametr produkty ma przypisaną zaletę oraz korzyść. Dodatkowym atutem jest grafika, która jeszcze lepiej obrazuje funkcjonalność opony. BUDZIK LEXON FINE Opis ten zawiera wszystkie ważne informacje – wraz z korzyściami dla użytkownika. Wskazuje jednocześnie na przeznaczenie produktu. Dzięki temu zachęca do zakupu. Ucz się na błędach, ale… cudzych: niepoprawne opisy produktów – przykłady Cenną lekcją często okazują się błędy innych sprzedawców. Zamieszczane przez nich opisy nie mają potencjału, jeśli: pochodzą od producenta i są powielane w wielu innych sklepachwyłącznie informują, przedstawiając „suche” danebliżej im do specyfikacji technicznej niż tekstu perswazyjnego. Czasami wystarczy drobna ich modyfikacja, aby opis produktu nabrał mocy sprzedażowej. Poniżej prezentujemy kilka przykładowych tekstów, które nie spełniają zasad skutecznych opisów. Pod każdym zaproponowaliśmy własną ich wersję – tak, aby pokazać, że nawet niewielka zmiana pozwala podnieść skuteczność opisu. NISZCZARKA FELLOWES 53C W opisie tym można wskazać jeden główny błąd. Pojawiają się cechy produktu, jednak żadna z nich nie poparta jest korzyścią dla użytkownika. Ścinki o wymiarach 4×35 mm to dużo czy mało? Czy niszczenie do 10 kartek jednocześnie przekłada się na wydajną pracę? Z jaką korzyścią wiąże się szczelina o szerokości 220 mm? Oto nasza propozycja: Niszczarka firmy Fellowes zapewnia wysoki poziom bezpieczeństwa podczas niszczenia dokumentów zawierających szczególnie wrażliwe i poufne dane (norma DIN = P4). Gwarantują to ścinki o wymiarach 4×35 wyróżnia funkcjonalność – poza cięciem papieru, tnie także karty kredytowe, płyty CD/DVD. Niszczy również małe spinacze biurowe oraz zszywki, dzięki czemu nie trzeba ich usuwać z pomocą urządzenia zniszczysz jednocześnie do 10 kartek (70 g), co przełoży się na szybszą i wydajniejszą Fellowes 53C pracuje cicho – poziom głośności wynosi 65-70 dB. To tyle, co bardzo ciche wydajność sprawia, że niszczarka świetnie sprawdzi się nie tylko na potrzeby domowe, ale również małego biura. Zamów i ułatw sobie pracę. PRALKO-SUSZARKA SIEMENS WK14D541EU Chociaż opis jest czytelny (przyjął formę wypunktowań), zawiera „suche” dane. Bliżej mu do specyfikacji technicznej niż perswazyjnego tekstu. Co oznacza klasa B w zakresie efektywności energetycznej? Na czym polega elektroniczne sterowanie wilgotnością powietrza i jaką ma z tego korzyść potencjalny użytkownik? Co oznacza funkcja aquaStop? Teoretycznie potencjalny klient może samodzielnie spróbować odpowiedzieć na te pytania, szukając wyjaśnień w innych opisach. Taki krok będzie skutkować zakupem, ale… nie u Ciebie, lecz u konkurencji. Potencjał opisu tego produktu można zwiększyć w taki sposób. Zapomnij o drucianych lub sznurkowych suszarkach, które zajmują przestrzeń i nie wyglądają estetycznie. Dzięki pralko-suszarce Siemens WK14D541EU, pranie i suszenie stanie się przyjemnością – nawet w przypadku wieloosobowej rodziny. Duża pojemność – aż do 7 kg dla prania i do 4 kg dla suszenia sprawia, że jednorazowo możesz zaoszczędzić nie tylko czas, ale również wodę oraz prędkość wirowania to aż 1400 obr./ min. Dzięki temu wyjmowane z pralki pranie będzie bardziej suche. To świetne rozwiązanie w przypadku prania dużej ilości pościeli czy Siemens WK14D541EU to wiele programów i funkcji – dla jeszcze łatwiejszego użytkowania: Nocne Pranie – uruchamia pracę urządzenia w nocy, dzięki czemu rano ubrania są gotowe do wyjęcia waterExpert – pozwala na automatyczną ocenę wagi załadowanej do pralki odzieży, dostosowując jednocześnie do niej czas prania aquaStop – zapobiega zalaniu mieszkania – w przypadku jakiegokolwiek przecieku, system natychmiast przerywa dopływ wody opóźniony start (do 24 h) – możesz zadecydować, kiedy urządzenie ma rozpocząć pracę system zraszania prania – zapewnia skuteczne pranie w mniejszej ilości wody, co przekłada się na niższe jej zużycie oraz oszczędność na rachunkach. Wybierz pralko-suszarkę Siemens WK14D541EU – szybko przekonasz się, że to niezastąpione wsparcie podczas wykonywania codziennych czynności domowych. AMAZON ECHO DOT 2 GEN. Czytasz treść i zastanawiasz się, czy to przypadkiem nie pomyłka, że trafił do grupy niewłaściwych opisów? Rzeczywiście, tekst zawiera wiele cech opisu o dużym potencjale sprzedażowym. Można dowiedzieć się, że ma wyjście liniowe i co to daje użytkownikowi. Informuje o funkcjonalności, dając jednocześnie odpowiedź na pytanie: „do czego mi się to przyda”. Co więc z nim jest nie tak? Wklej w Google dowolny fragment opisu. Co widzisz? No właśnie… taki sam tekst pojawia się w wielu sklepach internetowych. Duplicate content to poważny błąd, który nie sprzyja działaniom SEO. Mając już jednak solidną bazę, możesz wprowadzić zmiany pozwalające uzyskać opis unikalny. Poniżej prezentujemy nasz opis po modyfikacji. Kompaktowy odtwarzacz Amazon Echo Dot 2 to krok w stronę nowoczesnych rozwiązań, dzięki którym Twój dom może stać się jeszcze bardziej i wykonuj połączenia telefoniczne bez użycia smartfona, odtwarzaj muzykę lub uzyskuj informacje sportowe. Zapewnia to kompatybilność z usługą Alexa Voice pozwalającą na głosowe sterowanie. Wystarczy wypowiedzieć słowa „Alexa”, a urządzenie będzie do Twojej posiada wyjście liniowe – połączysz w ten sposób nie tylko dodatkowy głośnik, ale i całe kino domowe. Zastosowana technologia Bluetooth oraz WiFi pozwalają na bezprzewodowe działanie. Dzięki temu z urządzenia możesz korzystać w dowolnym Amazon Echo Dot 2. kryje się wiele funkcjonalności, które ułatwiają codzienne funkcjonowanie. Użyj go jako inteligentnego budzika, za pomocą którego włączysz światło. Wywołaj swoją ulubioną muzykę, zapisaną na playliście w w takich serwisach jak Amazon Prime Music czy Spotify. Słuchaj e-booków z biblioteki Kindle lub… zamów Amazon Echo Dot 2. możesz przejąć pełną kontrolę nad swoim domem – korzystając z technologii głosowej. Urządzenie wykorzystasz do włączenia lampy czy wyłączenia światła przed pójściem spać – a to wszystko bez wstawania z przyszłość zagości w Twoim domu – zamów Amazon Echo Dot 2. już teraz i poznaj jego wszystkie możliwości. GALAKTYCZNA MASA Opis ma wyłącznie charakter informacyjny. Brakuje w nim elementów typowo sprzedażowych. Co prawda jest mowa o antystresowej i przyjemnej zabawie, jednak to zdecydowanie za mało. Doświadcz nieznanego, pobudzając zmysły. Galaktyczna masa wprowadzi Cię w świat glutków, gwarantując doskonałą zabawę przez długi barwna, zimna w dotyku i galaretowata masa plastyczna angażuje zmysł dotyku. Możesz ją ugniatać, rozciągać, formować, ćwicząc jednocześnie zdolności manualne. Zabawa rozwija także kreatywność – tylko od Ciebie zależy, jaki kształt przybierze masę można potraktować jako zabawkę rozwijającą. Stymuluje motorykę małą, pobudza wyobraźnię. Doskonale sprawdza się w roli zabawki sensorycznej – działa antystresowo i pozwala się wyciszyć. HABA – PACYNKA KROKODYL Opis ma przejrzystą i czytelną formę wypunktowań. Poważnym błędem jest jednak przedstawienie cech produktu, które nie są poparte żadnymi zaletami. Brakuje też korzyści dla użytkownika. Dlatego opis ma dużo mniejszy potencjał sprzedażowy. Do podanych cech wystarczy dodać kilka zachęcających zdań, wskazujących na korzyści. Poniżej przykład. Pacynka Krokodyl to zabawka edukacyjna, dzięki której dziecko stanie się reżyserem w domowym teatrze lub sprawdzi się w roli aktora. Zapewnia doskonałą rozrywkę na długi czas – nie tylko maluchowi, ale również innym osobom uczestniczącym w spełnia walory edukacyjne – podczas odgrywanych scenek rozwija wyobraźnię i pobudza została wykonana z miękkiego i przyjemnego w dotyku poliestru. Dzięki temu może służyć nie tylko jako pacynka, ale również wyłącznie szyte elementy, dlatego jest bezpieczna dla dzieci. Teraz już wiesz, jakie cechy powinien mieć sprzedażowy opis produktu. Masz świadomość, jakich błędów nie popełniać. Czas przystąpić do pracy, zmieniając w pierwszej kolejności treści do tych produktów, które mają dla Ciebie największe znaczenie. Sprawdź, czy opis produktu ma sprzedażową moc [checklista] Załóżmy, że udało ci się stworzyć kilka pierwszych opisów produktów. Wydaje ci się, że uwzględniłeś wszystkie najważniejsze zasady. Liczysz więc, że już niebawem opisy wygenerują znacznie większą sprzedaż. Jeżeli chcesz mieć większą pewność, że wykonana przez ciebie praca nie pójdzie na marne, sprawdź poprawność opisów. Odpowiedz na poniższe pytania – dzięki temu dowiesz się, czy za pomocą opisów zwiększysz szanse na lepsze zyski. Czy opis jest skierowany do odpowiedniej grupy odbiorców?Czy opis współgra z komunikatem marki?Czy w opisie zwracasz się bezpośrednio do odbiorcy?Czy opis zawiera wyłącznie konkretne informacje?Czy nie nadużywasz przymiotników, które stanowią pozamerytoryczne określenia?Czy w opisie zalety nie są wyolbrzymione?Czy opis przedstawia cechy poparte korzyściami dla klienta?Czy opis jest napisany prostym językiem?Czy opis zawiera zrozumiałe dla odbiorcy słowa?Czy w opisie używasz strony czynnej?Czy opis nie zawiera literówek?Czy w opisie nie ma błędów ortograficznych?Czy opis zawiera kluczowe cechy produktu wyróżniające na tle innych modeli?Czy w opisie pojawia się konkretna informacja o przeznaczeniu produktu?Czy opis zawiera odpowiednie słowa kluczowe?Czy opis nie jest przesycony frazami?Czy opis nie jest zbyt oficjalny?Czy w opisie nie stosujesz niezrozumiałych skrótów?Czy w opisie pojawia się „call to action”?Czy opis rozwiewa wątpliwości?Czy opis jest przyjemny i lekki w czytaniu?Czy forma opisu jest czytelna?Czy dodatkowe akcesoria zwiększające funkcjonalność produktu są widoczne?Czy opis zawiera odpowiednio wyeksponowaną informację o dodatkowych usługach?Czy czcionka tekstu ma odpowiedni rozmiar? Czy opis produktu ma sprzedażową moc – checklista Jeżeli na któreś z wyżej wymienionych pytań odpowiedziałeś „NIE”, nanieś poprawki. Udoskonalanie opisów nigdy nie jest stratą czasu, dlatego zaangażuj się na 100%. Szybko przekonasz się, że w odpowiednio skonstruowanej treści tkwi ogromna sprzedażowa moc. Chcesz uzyskać wsparcie w tworzeniu opisów produktów? Zaufaj nam – skontaktuj się, by uzyskać więcej szczegółów.
Sprzedaż przez internet a opodatkowanie ryczałtem ewidencjonowanym. Sprzedaż przez internet wykorzystuje tradycyjne metody sprzedaży, ale też ma swoją odrębną specyfikę. Dowiedz się, jak skutecznie handlować w sieci! Kupujący zapłacił, ale nie otrzymał towaru. Sprzedający dostał pieniądze, wysłał towar, ale zgłosiła się po niego policja. Jak oszust zagrał wszystkim na nosie?Pojawiło się nowe oszustwo na Allegro. W systemie płatności PayU była luka, która umożliwiała jednoczesne oszukiwanie sprzedających na Allegro i kupujących w innych serwisach. Lukę podobno załatano, ale czy to rozwiązuje problemy sprzedawców w sieci? Jak nie dać się oszukać?Zobacz również:Fundusz kosztuje, ETF też. Opłaty mają ogromne znaczenie dla wyniku inwestycji. Co zrobić, żeby oszczędzanie było tanie? [WYCISKANIE EMERYTURY]Fundusze portfelowe: ostatni krzyk mody w branży inwestycyjnej. Jeśli głowa cię boli na samą myśl o inwestowaniu pieniędzy, to… są właśnie dla ciebie [INWESTUJ Z WEALTHSEED]W pierwszych bankach można już wziąć kredyt na mieszkanie bez wkładu własnego. Czy to się opłaca? Sprawdzam warunki i procedury! [BANK NOWOŚCI]Ostatnio jest coraz głośniej o oszustwach internetowych, a więc w rezultacie i my o nich częściej piszemy. Tutaj Maciek Samcik opisywał, jak sprzedawcy na OLXie są podpuszczani do kliknięcia w niebezpieczny link, tutaj Maciek Bednarek opisał przypadki pani Anny, którą aż trzykrotnie próbowano oszukać, a tutaj Irek Sudak krytykował lukę w systemie transakcji metody ataków na użytkowników internetu stają się coraz doskonalsze, a więc musimy zachować czujność. Niedawno zrobiło się głośno o sposobie (nie można odmówić oszustom pomysłowości), za pomocą którego udało się za jednym razem oszukać kupującego na Vinted, sprzedającego na Allegro i jednocześnie wrobić tego drugiego w odpowiedzialność za całą na Allegro. Jak uczciwy sprzedawca został wzięty za złodzieja?Proceder omówili w swoim filmie twórcy kanału Poszukiwacze Okazji. Pan Maciej jest jednym z wielu sprzedawców na Allegro. Wysyłał towar po otrzymaniu informacji, że kupujący opłacił przesyłkę, a więc można powiedzieć, że działał racjonalnie. I faktycznie wszystko wydawało się bezpieczne do momentu, w którym otrzymał wezwanie na policję. Pierwsze z pierwszej chwili pan Maciej w ogóle nie rozumiał o co chodzi. Nie tylko nikogo nie oszukał, ale nawet nie zajmuje się sprzedażą ubrań (a tego dotyczyło zgłoszenie). Dopiero z kolejnymi wezwaniami na policję (a było ich łącznie ponad 30, pojawiły się też sprawy w sądach) zrozumiał na czym polega takie wystawiał na Vinted (aczkolwiek możliwe jest to na każdym portalu z ogłoszeniami) jakieś produkty w bardzo niskich cenach. Po znalezieniu chętnego do zakupu umawiał się z nim na płatność za pomocą przelewu bankowego i podawał mu numer konta, który był numerem konta pana Macieja – sprzedającego z Allegro. Skąd go wziął?Wykorzystał lukę w płatnościach wykonywanych za pośrednictwem PayU. Wystarczyło wybrać formę płatności „przelew”, a następnie na stronie PayU „przelew tradycyjny”. W rezultacie generowały się dane do przelewu, w tym numer rachunku, tytuł przelewu, wprawdzie ostrzegało poniższym komunikatem, że kwota i tytuł przelewu muszą się zgadzać, ale w ogóle to nie było respektowane. Tytuł, odbiorcę i kwotę można było wprowadzić zupełnie dowolnie, a przelew i tak trafiał do oczywiście wybierał oferty z identyczną lub minimalnie niższą kwotą od tej uzgodnionej z kupującym na Vinted. W rezultacie sprzedawca otrzymywał z Allegro informację, że zakup został opłacony. System w żaden sposób nie ostrzegał sprzedawcy, że ktoś podał inne dane przelewu (odbiorca, tytuł przelewu), a jedynie (analizując głębiej) można było zauważyć, że kupujący wpłacił wyższą kwotę:Taka informacja nie wzbudza jednak większych podejrzeń, a dodatkowo nie musimy jej zauważyć (PayU informowało nas e-mailem, że płatność została zakończona) lub nie musi się w ogóle pojawić (oszust może wystawić przedmiot za dokładnie taką samą kwotę w innym serwisie).W rezultacie sprzedawca na Allegro otrzymywał pieniądze i informację, że dana aukcja jest opłacona i wysyłał towar, który trafiał do oszusta. Przestępca działał oczywiście w pełni anonimowo. Mógł podać fikcyjne dane i zamówić przesyłkę do paczkomatu, a więc nie musiał ujawniać nawet swojego adresu kupujący zapłacił za swoje zamówienie i go nie otrzymał, a jedyne co mu pozostało po tej transakcji, to numer konta, na który zlecił przelew. Ten niestety należał pośrednio (był rachunkiem technicznym PayU) do niewinnego sprzedawcy z Allegro – pana Macieja. I to tam swoje kroki skierowała relacji pana Macieja dowiadujemy się też, że policja kompletnie nie rozumie na czym polega takie oszustwo na Allegro i poinformowała go, że sprawy będą umorzone, jeżeli zwróci pieniądze. Miał też pobierane odciski palców, sprawdzane DNA i był wielokrotnie przesłuchiwany. Czeka też na pierwsze rozprawy sądowe. A to przecież on został w tej sprawie też: Ludzie chcą uciekać przed inflacją. W internecie coraz więcej dziwnych ofert na „bezpieczne zarabianie”. Ale to chyba szczyt bezczelnościOszustwo na Allegro? PayU interweniujeW pierwszej chwili apele pana Macieja do Allegro pozostawały bez przychylnej odpowiedzi. Konsultanci odmawiali wyłączenia opcji przelewu tradycyjnego i też nie rozumieli, jak w ten sposób można okradać ludzi. Następnie zaczęli jedynie blokować konta kupujących, ale już po dokonaniu oszustwa, a więc niewiele to sprawie stało się jednak głośno. Pojawił się post na Wykopie, film na Youtube, napisały o niej media, ktoś założył wątek na forum Allegro. Nowe oszustwo na Allegro zyskało rozgłos i w końcu ktoś zdecydował się jednak zareagować. Pod filmem umieszczono oświadczenie:„Bezpieczeństwo transakcji na Allegro jest dla nas priorytetem. Wraz z PayU jesteśmy w trakcie usprawniania rozwiązań, które uniemożliwiają wykorzystanie płatności w sposób przedstawiony w materiale. Przykro nam z powodu sytuacji, która spotkała Pana Macieja w naszym serwisie, skontaktujemy się z nim i sprawdzimy w jaki sposób możemy pomóc. W przypadku działań naruszających prawo, zawsze współpracujemy z organami ścigania”.Pan Maciej potwierdził, że Allegro faktycznie zadzwoniło do niego z propozycją pomocy. Postanowiłem sprawdzić, czy udało się już uniemożliwić takie oszustwo i jakie środki zastosowano. Napisałem do Allegro i do PayU. Pan Marcin Gruszka (Head of Communications Corporate Communication Department w Allegro) odpisał mi, że:„Problem całkowicie rozwiązany. Aktualnie wdrożyliśmy dodatkowe zabezpieczenia i pracujemy nad kolejnymi i dopóki nie zostaną wypracowane wyłączyliśmy w niektórych kategoriach możliwość płacenia przelewem tradycyjnym aby ograniczyć opisywane sytuacje”.Dowiedziałem się też, że takie sytuacje były marginalne. Chociaż tutaj można by się zastanowić, o ilu sytuacjach po prostu się nikt nie dowiedział, bo kupującemu nie chciało się zgłosić na policję z powodu straconych 150 zł. Szczególnie, że policja w Polsce nie ma zbyt dobrej renomy odnośnie rozwiązywania takich oszustw. Z PayU mi nie odpisano do dnia publikacji się, że udało się ograniczyć takie oszustwo na Allegro, ale mam jednak niedosyt podjętych działań. Zarówno policja, jak i Allegro w pierwszej chwili, delikatnie pisząc, zignorowali problem, przez który niektórzy sprzedawcy na Allegro jeszcze długo będą źle spać po nocach. Myślę, że można to było zrobić lepiej. Ciekawe, czy ktoś w ogóle szuka prawdziwych też: Oszustwo na Allegro: włamanie na konto. W tej sytuacji nie pomogą ani SMS-y, ani tokeny w aplikacji, ani 3D Secure. Jak się bronić, by nie skończyć jak pan Piotr?Sprzedajesz coś? Gotówka na koncie to nie wszystkoNie będę ukrywał, że wyłapanie powyższego oszustwa jest niemal niemożliwe. Szczególnie dla kogoś, kto sprzedaje hurtowo i przyjmuje kilkanaście/kilkadziesiąt przelewów dziennie. Na szczęście PayU usprawniło ten system, ale to nie oznacza, że sprzedający mogą się czuć oszukiwania dwóch osób za jednym razem jest znany i używany na różnych portalach z ogłoszeniami. Oszust może zupełnie anonimowo i bezkarnie wyłudzić pieniądze od potencjalnego kupca i towar od sprzedawcy, a Ci nawet nie będą wiedzieli, kto ich oszukał. Jak to działa?Przestępca znajduje interesujący go przedmiot na jakimś portalu z ogłoszeniami. Informuje o zamiarze kupna i prosi o numer konta do przelewu z przesyłką do paczkomatu. Jednocześnie wystawia za taką samą kwotę swoją ofertę. Najczęściej na inny produkt (jakiś chodliwy i droższy, aby był w korzystnej cenie).Otrzymany od sprzedawcy numer konta przesyła potencjalnemu kupującemu i prosi, aby w tytule przelewu wpisać „zakup” lub coś podobnego, co nie wskazuje na konkretny przedmiot. Dane właściciela rachunku może zostawić lub zmienić na fikcyjne, bo banki i tak ich nie weryfikują. Wielokrotnie już zwracaliśmy uwagę na ten problem – na przykład wszystkim oszust wysyła do sprzedającego prośbę o wysyłkę paczki do danego paczkomatu. Jeżeli założył w tym celu jednorazową kartę SIM, jednorazowy e-mail i czapkę z daszkiem oraz maseczkę przy odbiorze, to zlokalizowanie go będzie bardzo trudne (ale na szczęście możliwe – np. z wykorzystaniem metadanych).Kupujący, który nie otrzyma towaru, ma do dyspozycji tylko e-mail do oszusta, a ten zapewne dosyć szybko przestanie być aktywny. W takiej sytuacji po prostu skieruje swoje kroki na komisariat (lub zrazi się do zakupów internetowych i zapomni o sprawie), a policja… znajdzie sprzedawcę po numerze rezultacie sprzedawca straci masę czasu, nerwów i pieniędzy (adwokaci kosztują) na wyjaśnienie całej sprawy. I to tylko dlatego, że ktoś z niego zrobił „słupa” bez jego też: Pan Kamil jest szczuplejszy o 200 000 zł. Wszystko przez „sklonowaną” kartę. Dlaczego banki i telekomy ciągle pozwalają na takie numery?Jak bezpiecznie sprzedawać w takiej sytuacji? Niestety nie ma tu jednej prostej rady, a opisywane oszustwo na Allegro nie było pierwszym ani ostatnim. Najlepiej się umówić na odbiór osobisty (to zabezpieczy też kupujących, którzy będą mogli obejrzeć towar przed zakupem), ale zdaję sobie sprawę, że nie zawsze jest to krokiem jest próba skorzystania z systemu płatności, który oferuje dany serwis z ogłoszeniami. Niestety, jak czytaliście wyżej, takie systemy nie są pozbawione wad, a zwiększają nasze poczucie podajemy nasz numer konta, to zaznaczmy kupującemu, aby dokładnie napisał w tytule przelewu za co i komu płaci. Na przykład: „Przelew za spodnie z OLX, ID: 123456789, dla Michała Wachowskiego”.Można też uzgodnić jakąś dziwną kwotę przelewu, czyli 140,02 zł zamiast 140 zł. Dla kupującego nie powinno to być problemem, a sprzedający będzie musiał namówić kogoś do wpłacenia dokładnie takiej tytuł przelewu będzie zły lub kwota nie będzie się zgadzać, to po prostu odsyłajcie przelew do nadawcy i nie wysyłajcie towaru. Oszust może próbować różnych wyjaśnień. Na przykład może napisać, że robił dwa przelewy i skopiował tytuł. Zignorujcie to. Będzie chciał kupić, to wykona nowy nie wysyłamy też żadnych produktów na podstawie e-mailowego potwierdzenia wpłaty ani nie klikamy w żadne linki od kupujących, która mają rzekomo pozwolić nam odebrać płatność. Najlepiej się nie wdawać w żadną dyskusję z potencjalnym też: Na jej nazwisko wyłudzono zł kredytu. Umowa zaginęła, bank groził windykacją. Wreszcie są pierwsze dobre wieściZdjęcie główne: Jefferson Santos/Unsplash
(10 pkt) Właśnie udało Ci się sprzedać jakiś przedmiot przez Internet. Napisz list do znajomego z Anglii. Wyjaśnij, co postanowiłeś(-aś) sprzedać i dlaczego się na to zdecydowałeś(-aś).
Wnuki czy dzieci pewnie już dawno o tym wspominały: „Kupiłam świetne buty w internecie”, „Przez porównywarkę cenową udało nam się kupić lodówkę taniej!”. Czy w sklepach internetowych naprawdę można znaleźć i kupić wszystko? Poznaj najpopularniejsze z nich i dowiedz się, jak bezpiecznie z nich korzystać. Sklep online, platforma zakupowa i porównywarka cen – co to takiego? Sklep internetowy to, w dużym uproszczeniu, przeniesiony do sieci zwykły, stacjonarny sklep. Nie jest jednak identyczny – zazwyczaj w sklepie online możemy znaleźć więcej produktów, ich rodzajów czy rozmiarów. Duża część sklepów, które mijamy w galerii handlowej, szczególnie marki, które mają wiele stacjonarnych punktów sprzedaży, oferują swoje towary także online. Coraz częściej jednak można natknąć się na sklepy, które istnieją jedynie w sieci – nie mają wynajętego lokalu, w którym sprzedają swój towar, a jedynie wysyłają go z magazynów dla osób, które daną rzecz zamówiły przez internet. Istnieją również platformy zakupowe, gdzie praktycznie każdy może sprzedać i kupić przeróżne produkty, oraz porównywarki cenowe, dzięki którym możemy znaleźć daną rzecz w najkorzystniejszej cenie. Skomplikowane? Nie martw się! Poniżej omawiamy każdy wymieniony wyżej sposób na zakupy online. Sklep internetowy Jako pierwszy zostanie omówiony sklep internetowy – jest to, jak już wspomnieliśmy, internetowa wersja sklepu, który ma swoje punkty stacjonarne. Możemy fizycznie przyjść do takiego miejsca i kupić tam na przykład bluzkę. Taką samą znajdziemy prawdopodobnie na stronie takiego sklepu, być może będzie tam dostępnych więcej rozmiarów czy brakujących w punkcie stacjonarnym wersji kolorystycznych. Przykłady sklepów online można mnożyć, jednak wszystkie mają podobny wygląd strony – mogą różnić układem, jednak pewne punkty zawsze się tam znajdą: 1. Zzakładki z produktami – sklep, który omawiamy jako przykład, sprzedaje ubrania, obuwie i dodatki, więc zakładki to kategorie poszczególnych części garderoby, dla ułatwienia podzielone dodatkowo na produkty dla kobiet, mężczyzn i dzieci. Jeśli byłby to na przykład sklep ze sprzętem AGD, analogicznie zakładki miałyby nazwy na przykład „pralki” czy „lodówki”. 2. Wwyszukiwarka – w tym polu możemy wpisać produkt, którego szukamy, zamiast przeglądać całe mnóstwo zakładek. 3. Panel klienta – stąd możemy zarządzać swoimi zakupami: - możemy założyć konto, jednak często sklepy umożliwiają zamawianie produktów, nawet jeśli go nie mamy; - mały koszyczek, który jest następny, to nasz internetowy koszyk na zakupy – stamtąd możemy przejść do płatności i wyboru sposobu dostawy zamówionych przez nas przedmiotów. W wypadku sklepów internetowych firm, które funkcjonują również stacjonarnie, często jest opcja zapłaty i dostawy do jednego ze sklepów stacjonarnych: wystarczy wtedy wybrać odpowiadającą nam lokalizację, a przy odbiorze zakupów mieć przy sobie numer zamówienia; - kolejna ikona pozwala dodać jakiś produkt do ulubionych (a więc jeszcze nie do koszyka). W ten sposób niejako sklep może „zapamiętać” to, co nam się podobało, wówczas nie musimy szukać znowu tej samej rzeczy, gdy zdecydujemy się na zakup. Z tej opcji warto skorzystać również wtedy, kiedy dany produkt się nam podoba, ale akurat nie ma naszego rozmiaru lub chwilowo nie jest dostępny. Wówczas łatwo i szybko będziemy mogli wrócić do takiego produktu; - na końcu znajduje ikona, po kliknięciu której pojawią się informacje kontaktowe do sklepu lub formularz, za pomocą którego można wysłać wiadomość do sprzedawcy. Ten punkt często znajduje się nie na górze strony, tak jak tutaj, tylko na samym dole. Platforma zakupowa Platforma zakupowa to strona, która w pewnym sensie zrzesza inne sklepy. Może to być na przykład witryna, na której znajdują się jedynie ubrania, jednak wielu różnych marek i producentów. Wtedy, po kliknięciu na jakiś przedmiot, otwiera nam się strona pośrednia, która następnie przekieruje nas na witrynę danego sklepu oferującego przedmiot. To dość wygodna forma zakupów, ponieważ dzięki temu nie musimy oddzielnie wyszukiwać i wchodzić na strony kolejnych sklepów – mamy masę produktów różnych marek w jednym miejscu. Jeszcze większe możliwości oferują nam platformy zakupowe, na których nie znajdziemy jedynie ofert sklepów, lecz także zwykłych użytkowników. Przykładami taki stron są Allegro i OLX – to o tego typu stronach mówi się, że można tam kupić wszystko. Zobaczmy, jak wygląda strona platformy Allegro: Jak widać, po lewej stronie ekranu zamieszczona została (niepełna) lista kategorii produktów, które można znaleźć na stronie – od ubrań czy zabawek, przez AGD, RTV i wyposażenie domu po samochód czy… nawet mieszkanie! Aby zrobić tu zakupy, trzeba założyć konto, z którego można także sprzedawać. Część mniejszych sklepów, które nie mają swojej strony, prężnie działa właśnie na tego typu platformach. Gigantyczna ilość produktów to jednak rzeczy sprzedawane przez prywatnych użytkowników – z jednej strony zwiększa to prawdopodobieństwo, że znajdziemy na stronie to, czego szukamy. Z drugiej jednak to także pewne zagrożenie, że trafimy na nieuczciwego sprzedawcę, dlatego na tego typu stronach zakupy trzeba robić bardzo uważnie: sprawdzać, skąd wysyłany jest produkt, jaki jest jego stan, a także czytać komentarze innych użytkowników na temat danego sprzedającego. Internauci są bardzo aktywni i często ostrzegają innych przed nieuczciwymi sprzedawcami lub informują o problematycznych kwestiach związanych z zakupami, na przykład długim czasem dostawy lub brakiem kontaktu z osobą, od której chcemy coś kupić. Same procesy zakupu na tego typu stronach nieco różnią się między sobą, jednak ogólna zasada jest taka sama – jeśli zdecydujemy się na zakup jakiegoś produktu, klikamy „Kup”, a następnie strona przeprowadza nas przez sposoby płatności i dostawy. Porównywarka cenowa Tego rodzaju strony, jak sama nazwa sugeruje, porównują ceny. Wyglądem podobne są do platform zakupowych, jednak mają one za zadanie nie tyle sprzedawać najróżniejsze produkty, co gromadzić informacje o tym, gdzie znajdziemy daną rzecz i w jakie cenie. Dzięki temu w jednym miejscu możemy sprawdzić, w którym sklepie konkretny produkty kupimy najtaniej. Tutaj, tak jak na platformach zakupowych, również można dodawać komentarze o produktach. Zanim zdecydujemy się na zakup, warto do nich zajrzeć. Oto wygląd przykładowej porównywarki cenowej: Jak widać, sposobów na zakupy online jest całe mnóstwo, a w stronach oferujących takie możliwość można przebierać. To często szybszy, wygodniejszy i korzystniejszy dla portfela wybór niż klasyczne chodzenie cały dzień po sklepach. Warto jednak zachować zdrowy rozsądek i ostrożność – internet daje nam mnóstwo możliwości, ale także generuje wiele zagrożeń, w tym wypadku finansowych, jeśli trafimy na nieuczciwego sprzedawcę. Cieszmy się więc wygodami, na jakie pozwala nam robienie zakupów w sieci, pamiętając jednak, by zawsze sprawdzać i upewniać się, gdzie i od kogo kupujemy.
Sprzedaż internetowa odbywa się przez sklep lub portal aukcyjny, ale żeby konsumenci dotarli do Ciebie, muszą wcześniej dowiedzieć się o Twoim istnieniu. Jak to zrobić? Działaj w social media. Jednocześnie z rozwojem sklepu rozwijaj konta w social mediach.
Właśnie udało Ci się skończyć remont? Przeprowadzasz się do nowego mieszkania? Gratulujemy! Jednak zakończenie remontu to nie koniec problemów. Niestety tego typu przedsięwzięcia, nawet najlepiej zaplanowane, generują bardzo dużo zabrudzeń takich jak plamy po farbach, resztki taśm, folie, zanieczyszczenia po gładziach i tynkach. Zanim zaczniemy cieszyć się nowymi wnętrzami w pierwszej kolejności należy uporać się bałaganem panującym w naszym mieszkaniu. Z większością z nich możemy poradzić sobie sami, pamiętając tylko aby sprzątanie zaczynać od najwyższych partii stopniowo kierując się ku dołowi. Unikniemy w ten sposób kilkukrotnego czyszczenia tych samych powierzchni. Pracę znacznie ułatwi nam używanie specjalistycznych płynów, choć warto zwrócić uwagę do jakich materiałów się nadają. Warto wybierać te, które są przeznaczone do delikatnych powierzchni aby nie uszkodzić parapetów, listew lub ram okien. Podstawą jest również odkurzanie, dzięki któremu pył nie będzie utrudniał nam porządkowania. Kurz jest nieodłącznym elementem remontu, powstaje chociażby przy cięciu płytek, szpachlowaniu. Sprzątanie mieszkań nigdy nie zaczynamy od mycia na mokro, ponieważ wówczas kurz zamieni się w błoto, które zdecydowanie gorzej usunąć! Dobrym pomysłem będzie wypożyczenie specjalistycznego odkurzacza budowlanego, ponieważ te do codziennego użytku mogą nie podołać zadaniu. Stosując się do tych zasad sprzątanie powinno pójść nam znacznie sprawniej. Prawdziwy problem pojawia się dopiero wtedy, gdy nie mamy jak przewieźć naszych sprzętów lub, gdy zostało nam mnóstwo gruzu, starych mebli lub innych odpadów wielkogabarytowych? Posprzątanie tego samemu niestety jest procesem ciężkim, pracochłonnym i często sami w pojedynkę nie jesteśmy w stanie sobie z tym poradzić. Może wówczas warto zdecydować się na usługi profesjonalnej firmy? Jeżeli nie lubisz tracić czasu, serdecznie zapraszamy do nas! Nasza firma działa na terenie Gdańska i Gdyni, zajmujemy się profesjonalne sprzątanie mieszkań po remontach i pomocą przy przeprowadzkach. Co powoduje, że warto podjąć z nami współpracę? Przede wszystkim stawiamy na indywidualne podejście do klienta, cechuje nas elastyczność. Posiadamy wieloletnie doświadczenie poparte zadowoleniem naszych klientów oraz niezbędny sprzęt wysokiej klasy do wykonywania naszej pracy. Skorzystanie z pomocy firmy zewnętrznej ma spore zalety. Przede wszystkim oszczędność czasu. Z nami przeprowadzka jak i sprzątanie po remontach może być szybkie jak i bezproblemowe.
Zad. 11b) Hallo, ich bin Markus. Mein Hobby ist Basketball spielen. Magst du Sport?c) Ja. ich mag Tennis und Basketball.d) Cool.e) Und ich lese gern. Du auch?f)…
[NOWSZA I PEŁNIEJSZA WERSJA TEGO ARTYKUŁU znajduje się pod tym adresem >>] Chcesz dowiedzieć się jak zwiększyć sprzedaż? Oto 9 uniwersalnych porad, które działają wszędzie i zawsze – w banku, w lumpeksie, w aptece i w pralni. Dzięki nim możesz zacząć prawie od razu zwiększać sprzedaż. Ale nie ma tu żadnych magicznych tricków. To tak proste strategie, że większość sprzedawców je ignoruje. Gwarantują zwiększenie przychodów, ale trzeba je zastosować. Zacznij, a zobaczysz jak szybko sprzedaż zacznie rosnąć. Recepta na „kryzys” Nie da się prowadzić sprzedaży w oderwaniu od sytuacji gospodarczej w kraju. Dotyczy to także sprzedaży w Internecie, bo przecież kupujący, żyją w realnym świecie. Recesja na świecie jest obecnie niezaprzeczalnym faktem, nie wiemy jeszcze jaki wpływ będzie miała na sytuację w Polsce. Bez względu na rzeczywistą sytuację, ważne jest to, co dzieje się w głowach klientów, a ci obawiają się spadku dochodów i realnej siły nabywczej swoich pieniędzy. Oto, co możemy zrobić, by nie tyle przetrwać recesję, co wykorzystać ją do zwiększenia sprzedaży w Internecie. Narzędziem zwiększenia sprzedaży jest oferta. Proszę nie mylić tego z tekstem oferty lub reklamą. Oferta, to konkretna wartość, która proponujesz klientowi, ubrana w słowa, obrazy lub dźwięki (reklama). To, co potocznie nazywa się ofertą, jest tylko jej wizualizacją, ubraniem w słowa, przedstawieniem klientowi. Najpierw musisz wiedzieć co chcesz klientowi wartościowego zaproponować, a dopiero potem piszesz tekst, tworzysz reklamę bądź prezentację audio lub video. Jaka więc powinna być oferta w czasie recesji? Musi być lepsza, od tej 'zwykłej’, bo klienci będą mieli większe opory przed wydawaniem pieniędzy i częściej zadawać będą sobie pytanie: Czy mnie na to stać? Oto 9 sposobów na ulepszenie oferty w czasie recesji: 1. Zwiększ wartość produktu Daj klientowi więcej, niż warte są dla niego jego pieniądze. Wartość produktu to często tylko sposób jego postrzegania przez klienta i rośnie wprost proporcjonalnie, do spodziewanych korzyści z zakupu. Możesz zmienić nieco produkt i dostosować go do aktualnej sytuacji klienta, albo wpłynąć na jego myślenie o tym, co się zmieni po zakupie. W czasach recesji szczególnej wartości nabierają dwa obiekty pożądania: pieniądze i poczucie stabilności i bezpieczeństwa. Pokaż w ofercie, że twój produkt dodatnio wpływa na te obiekty, a jego wartość wzrośnie. 2. Dostosuj do recesji swoje USP USP najczęściej rozumiane jest jako sposób na wyróżnienie się z tłumu konkurentów. To jednak za mało, nie tylko na czas recesji, ale także jako sposób na zwiększenie sprzedaży w spokojniejszych czasach. Musisz zrobić krok dalej. Pokaż i udowodnij, że przedmiot twojej oferty nie tylko jest inny, lepszy, ale tak naprawdę JEDYNY, który w pełni odpowiada potrzebom i pragnieniom klienta. To jak sprzedaż wody na pustyni, wszyscy stłoczą się u twojej studni. 3. Buduj i ciągle powiększaj bazę klientów Zasada jest prosta: im więcej ludzi pozna twoją ofertę, tym więcej dokona zakupu. Baza klientów, to osoby, z którymi w jakiś sposób udało Ci się nawiązać kontakt i często uzyskać ich zgodę na przesyłanie im ofert. To dużo, bo za jednym zamachem pokonujesz dwie główne bariery: pokonujesz obawy przed zakupem od nieznajomych i automatyczne odrzucanie niechcianych ofert. Idealna jest baza adresów e-maili klientów. Mało kosztuje jej budowa i wysyłka kolejnych ofert. Recesja wymaga nie tylko efektywności, ale i cięcia niepotrzebnych kosztów, a tu jedno i drugie osiągamy za jednym zamachem. 4. Promocje W czasie recesji umysł klientów nastawiony jest na maksymalne oszczędzanie. Wykorzystaj to i zaoferuj niewiarygodne promocje, które będą bardzo atrakcyjne dla klientów. Pewnych produktów i tak nie sprzedasz, możesz z nich uczynić przynętę (niska cena) albo bonus do zakupu produktu, który przynosi Ci największe dochody. 5. Ponowna sprzedaż Klient, który raz coś u Ciebie kupił zna Cię i ufa Ci. Oczywiście pod warunkiem, że jest zadowolony z zakupu. O wiele łatwiej więc jest go przekonać do tego, by kolejny zakup zrobił także u Ciebie. W czasach recesji nasila się niepewność i niepokój u klientów. Nawet jeśli kupujący obdarzył Cię tylko minimalnym zaufaniem, to i tak jest to duży kontrast z otaczającą go rzeczywistością. Taka okazja nieprędko się powtórzy… 6. Buduj relację z klientami To następny krok po zakupie. Pokaż klientowi, że nie zapomniałeś o nim i jego problemach, wyślij coś, doradź, pomóż, okaż zainteresowanie jego życiem i sytuacją. W ten sposób pokażesz, że nie chodziło o jednorazowe 'wykorzystanie’ klienta, ale szczerze jesteś nim zainteresowany. Budowanie relacji, to także wstęp do sprzedaży. Potencjalnym klientom ze swojej bazy pokaż kim jesteś, co możesz im zaoferować i… dostarcz to. Zanim cokolwiek sprzedasz daj coś, zrób pierwszy krok. Pokaż, że chodzi o coś więcej niż pieniądze klienta. I oczywiście podtrzymuj tę relację nieustannie. 7. Upselling Kiedy już klient zdecyduje się na sprzedaż, ty zaoferuj mu coś więcej za nieco większą cenę. Może to być bardziej funkcjonalna wersja produktu lub lepiej opakowana. Decyzja podjęta, więc na niej oprzyj swoją ofertę. Pamiętaj, że klient nastawiony jest na oszczędzanie, co uwrażliwia go na dużą wartość za małą cenę. 8. Crosselling To technika dla bardziej zaawansowanych. Klientowi, który od Ciebie kupuje, zaproponuj dodatkowy produkt innego sprzedawcy. Klient będzie miał poczucie pełniejszego zaspokojenia swojej potrzeby i radość z okazjonalnego zakupu. Ty zyskasz prowizję od sprzedaży dodatkowego produktu. W ten sposób nie tylko więcej sprzedajesz, lecz także zwiększasz liczbę klientów, bo twój partner swoim klientom oferuje twój produkt. Łączenie sił marketingowo-sprzedażowych zwiększa pole rażenia oferty a więc i Twoje zyski. 9. Połącz produkt z usługą Cokolwiek sprzedajesz, zawsze możesz pomóc klientowi w obsłudze swojego produktu. Sprzedajesz komputery? Zaoferuj kurs ich efektywnej obsługi lub świetny podręcznik. Sprzedajesz meble? Zaoferuj pomoc w ich złożeniu lub dostosowaniu do mieszkania klienta. Zawsze znajdzie się usługa, która ułatwi życie klientowi. Co ma do tego recesja? Tylko to, że w ten sposób rosną Twoje dochody 🙂 Podsumowanie Wiem, że dość skrótowo potraktowałem temat, każdy z podpunktów nadaje się na osobny wpis, lub nawet na szersze i bardziej szczegółowe opracowanie. Jest to jednak na tym etapie tylko inspiracja do własnych pomysłów. Jeśli jednak będzie taka potrzeba, to oczywiście mogę dokładniej zgłębić temat. Daj tylko znać co by Cię najbardziej interesowało. — UAKTUALNIENIE —- Zauważyłem, że nie dodałem jeszcze jednego sposobu! 10. Zwiększ sprzedaż, dzięki lepszym tekstom! Przecież to one nadają wartość ofercie. Klient w Internecie nie może sobie wziąć towar z półki i dokładnie obejrzeć. Wyrabia sobie zdanie na podstawie tekstu oferty sprzedażowej. Chcesz copywriterski poradnik gratis?A w nim:- 2 głupie mity o copywritingu (jak przestać wkurzać klientów?)- Uniwersalny klucz do sprzedaży w Internecie- Co pisać, by pobudzać klientów do zakupów?- 3 kroki do satysfakcjonujących odpowiedzi – z przykładami!- 6 pytań klientów, domagających się odpowiedzi- Bardzo prosty schemat tekstu sprzedażowego- Jak dalej rozwijać tę umiejętność pisania?- PLUS codzienny newsletter!
Żeby wystawić przedmiot na sprzedaż, skup się na odpowiednim opisie. Tutaj obowiązuje prosta zasada: im więcej, tym lepiej. Większym zainteresowaniem będzie cieszyć się kurtka z opisem kolorów, wymiarów, rodzaju materiału, z dokładnym określeniem przeznaczenia. Rzeczy używane, rzeczy wcześniej kochane, rzeczy z drugiej ręki cieszą się rosnącą popularnością. My od wielu lat korzystamy z zalet rynku wtórnego i w dzisiejszym odcinku podzielimy się z Wami wskazówkami, gdzie szukać najlepszych łupów, zarówno w Polsce, jak i w Wielkiej Brytanii! Listen to “#69 Gdzie szukać rzeczy z drugiej ręki” on Spreaker. Możesz nas polubić na Facebooku i Instagramie. Transkrypcja odcinka: J: Rzeczy używane, rzeczy wcześniej kochane, rzeczy z drugiej ręki. Cieszą się rosnącą popularnością. My od wielu lat korzystamy z zalet rynku wtórnego i w dzisiejszym odcinku podzielimy się z Wami wskazówkami, gdzie szukać najlepszych łupów, zarówno w Polsce, jak i w Wielkiej Brytanii. S: Odcinek o tym, gdzie szukać rzeczy z drugiej ręki. Zapraszamy! Ona – lady ogarniacz z listą rzeczy na każdą okazję. On – inżynier z pasją do klusek i motoryzacji. W marcu 2015 r. postanowiliśmy zostać parą a trzy miesiące później podjęliśmy decyzję o wspólnym wyjeździe za granicę. Od tej pory idziemy przez życie razem, uczymy się dorosłości i budujemy wspólną przyszłość. W tym podcaście opowiadamy o naszej drodze i dzielimy się lekcjami, które już odrobiliśmy. Jeżeli interesujesz się oszczędzaniem, podróżami, minimalizmem, szczęśliwym życiem w swoim tempie – zostań z nami na dłużej. Możesz nas słuchać w każdy piątek o w swojej ulubionej aplikacji do podcastów. A także znaleźć w mediach społecznościowych – Razem Lepiej Podcast na Facebooku i na Instagramie. S: Zanim zaczniemy chcielibyśmy Was gorąco poprosić o pozostawienie pozytywnej oceny naszego podcastu w Waszych aplikacjach do słuchania podcastów. Tak jak to zrobiła Gabi, która napisała nam: J: Piszę opinię w mojej ulubionej aplikacji do podcastów. Jesteście rewelacyjni, ciekawi, zabawni, pokorni i dobrze przygotowani. Nie ubarwiacie, mówicie tak jak jest, mówicie o swoich popełnionych błędach i opisujecie własne zmiany. Uwielbiam po prostu. Motywujecie do zmian i utwierdzacie w przekonaniu, że jestem na dobrej drodze. Doceńmy to co mamy, bo nie tak dużo jak myślimy potrzebujemy do szczęścia. S: Gabi, dziękujemy ogromnie za tak miłe słowa i przesyłamy uściski. Zapewniamy Was, że czytamy każdą opinię i daje nam ona nie tylko radość, ale też motywację do tworzenia i przygotowywania wartościowych odcinków. J: A teraz do rzeczy. Gdzie szukać fajnych rzeczy z drugiej ręki? S: Może na początek skupimy się na miejscach w Internecie, ze względu na ich dostępność dla wszystkich. J: W Polsce moim ulubionym miejscem do sprzedaży i kupna rzeczy z drugiej ręki są lokalne i tematyczne grupy na Facebooku i Facebook Marketplace. Ogromną zaletą jest to, że Facebook jest bardzo popularny. A co za tym idzie? Jest tam duża społeczność potencjalnych kupujących. Wystawienie ogłoszenia i promowanie go na grupach jest bardzo proste i zajmuje dosłownie kilka chwil. I niewiele rożni się od napisania postu na Twojej tablicy. Jest to więc doskonałe miejsce dla osób, które chcą dopiero rozpocząć swoją przygodę na rynku wtórnym, bo nie muszą zakładać żadnych dodatkowych kont. Zaletą jest też to, że możemy się zapoznać z profilem osoby, która chce nawiązać z nami transakcję i czasem w ten sposób też zweryfikować jej tożsamość i wiarygodność. A minusy? Nie publikujemy ogłoszeń anonimowo i to dla niektórych może być przeszkoda. S: Warto też odwiedzić tematyczne grupy na Facebooku, których głównym celem jest po prostu sprzedaż lub wymiana używanych rzeczy. Tutaj możemy polecić takie grupy jak: Uwaga śmieciarka jedzie lub Oddam, przyjmę, zamienię. Są też dedykowane grupy, które zajmują się wymianą lub sprzedażą rzeczy jednej konkretnej marki. Na przykład Judyta jest uczestniczką chyba wszystkich możliwych grup w Internecie, które są wokoło marki odzieżowej Risk Made in Warsaw. J: Pozdrawiam Riski Queens. S: Czyli producenta damskich sukienek, które notowane są naprawdę bardzo ładne i świetnie wykonane. Oczywiście są też inne grupy. Nie tylko wokół Riska. I możecie znaleźć tez grupy dedykowane fascynatom porcelany, książek czy na przykład gier planszowych. J: Ale też na przykład biegówek czy jazdy na nartach, gdzie ludzie się wymieniają nie tylko wiedzą, ale na przykład sprzedają i odkupują sprzęt czy ubrania. S: Ja na przykład jestem uczestnikiem grupy, która się nazywa : największa giełda rowerowa w Polsce. I tam osoby też często pytają się o rozwiązanie jakiś problemów ze sprzętowych albo pytają o porady to tez po prostu wrzucają posty i tez sprzedają bądź kupują części albo całe rowery. J: Tak. A ja też odkryłam ostatnio grupę dla ludzi grających w gry planszowe w UK, w polskie gry planszowe. I tam można się powymieniać i bardzo się cieszę, bo mamy kilka takich gier, które chciałabym puścić dalej w świat i kilka tytułów, które chciałabym dla nas kupić. Więc super. Bardzo Wam polecam właśnie poszukanie na Facebooku grup wokół Waszych obszarów tematycznych. S: Oczywiście grupy na Facebooku to jedna rzecz. Ale jest też przecież Marketplace, czyli dedykowana część Facebooka do tego, żeby sprzedawać. My też praktycznie wszystkie rzeczy, które sprzedajemy wystawiamy tez na Facebook Marketplace. Jest to tez o tyle dobre, że jeżeli przynależycie do jakiś grup to podczas wystawiania przedmiotu na Marketplace to możecie od razu zaznaczyć, żeby Facebook tą sprzedawaną rzecz umieścił na zaznaczonych przez Was grupach w formie posta. Czyli nie dość, że wrzucacie to na ogólny Marketplace to jeszcze do tego automatycznie publikuje Wam się post na danych tematycznych grupach. Więc zwiększacie po prostu tez dzięki temu swoje zasięgi i liczbę osób, które potencjalnie mogą zobaczyć ten post. J: W Wielkiej Brytanii bardzo fajnie funkcjonuje Facebook Marketplace do sprzedaży i kupna różnych akcesoriów do domu i ja tam zawsze przeglądam jakieś rzeczy do organizacji domu czy do kuchni. I zauważyłam, że w Polsce też się to rozrasta, więc jestem pełna optymizmu i mam nadzieję, że jak kolejnym razem polecimy do Polski to też będziemy mogli tam szukać rzeczy z drugiej ręki. A tez myślę , że ważnym jest, żeby podkreślić , że ten rynek rzeczy z drugiej ręki tworzymy my sami. Więc jak my tam nie dodajemy ogłoszeń to ich tam po prostu nie ma i inne osoby też myślą, że to nie działa. Więc jeżeli macie jakieś domowe wyprzedaże to spróbujcie tez i na Facebook Marketplace. S: Fajną opcją jest też to, że komunikacja na linii sprzedający- kupujący odbywa się po prostu poprzez wiadomości na Messengerze, czyli Messenger tworzy Wam taką grupę konwersacji, która jest powiązana tylko i wyłącznie z Marketplace i tam w aplikacji Messenger możecie znaleźć sobie po prostu wszystkie konwersacje ze wszystkimi sprzedającymi, kupującymi do konkretnego produktu. To też z jednej strony nie zaśmieca Wam jakby historii czatu w aplikacji , a z drugiej strony tez bardzo ułatwia komunikację, ponieważ i tak każdy z nas praktycznie ma tą aplikację. Już nie trzeba niczego dodatkowego instalować. I działa to w taki sam sposób jakbyśmy chcieli porozmawiać po prostu ze swoimi znajomymi na Messengerze . J: Kolejna możliwość sprzedaży lub kupna rzeczy z drugiej ręki to dedykowany sprzedaży odzieży serwis Vinted. I on działa zarówno w Polsce, jak i w Wielkiej Brytanii. I w obu tych krajach działa bardzo prężnie i aktywnie. I właśnie dlatego jego dużą zaletą jest duża liczba kupujących i sprzedających, czyli aktywna społeczność. Kolejna zaleta tego serwisu to filtry ułatwiające wyszukiwanie konkretnej rzeczy. Natomiast mi brakuje filtra, który nakazywałby wpisywanie składu tkaniny, z której dana rzecz jest wykonana. Więc mam nadzieję, że taka aktualizacja pojawi się. Jest też automatyczna możliwość negocjacji cen, co bardzo ułatwia cały proces, bo po prostu wysyłamy odpowiednią cenę, którą chcemy zaproponować przez dedykowane miejsce. Vinted zapewnia tez dużą rzetelność z zachowaniem anonimowości, ponieważ dane nasze- sprzedającego czy to kupującego są znane tylko aplikacji. I dostajemy je dopiero w momencie, kiedy transakcja została opłacona i mamy wysłać daną przesyłkę. Co uważam za bardzo fajną rzecz. I jasno są też określone stawki za wysyłkę. I możemy to od razu sprawdzić. Nie ma opłaty za wystawienie przedmiotu. Za to jest opłata związana z ochroną kupujących, którą uważam za duży plus. Ponieważ dzięki temu, no to Vinted bierze całą odpowiedzialność za transakcję. Jeżeli np. nie dostaniecie rzeczy, za którą zapłaciliście to po 2 tygodniach Vinted zwróci Wam pieniądze. I mi się to zdarzyło, że ktoś po prostu nie wysłał rzeczy, którą kupiłam i dostałam zwrot. Natomiast uważam , że ta opłata powinna być wyszczególniona w każdym ogłoszeniu, ponieważ ona jest dodawana dopiero w momencie , kiedy klikacie ,,kupuję”. Ona jest chyba procentem od wysokości ceny. Więc jeżeli kupujecie coś droższego no to może Wam to naprawdę podwyższyć cenę. Dużym, dużym plusem są też oceny sprzedawców i transakcji, które są wystawiane po każdej transakcji. Jeżeli tego nie zrobicie to automatycznie Vinted wystawi pozytywną opinię, którą oczywiście można potem edytować. No zamiast. To też wpływa na wiarygodność i rzetelność sprzedawców. I możecie takie opinie sprawdzić na przykład przed zakupem. S: Oboje w naszych szafach mamy wiele rzeczy kupionych na Vinted. Szczególną popularnością cieszą się nasze bluzy Naketano, które już niestety nie są produkowane. Dlatego musimy je znajdować właśnie w takich miejscach jak Vinted. I tam znaleźliśmy sporo egzemplarzy, którymi uzupełniliśmy nasze szafy na teraz oraz na kolejne lata. J: Kolejna aplikacja, która jest teraz aktywnie promowana w Internecie to aplikacja LESS. I można w niej sprzedawać ubrania, kosmetyki, ale też elektronikę, książki, akcesoria czy rzeczy sportowe. Ja nigdy z niej nie korzystałam, ale przed zrobieniem tego odcinka sobie ją zainstalowałam i postanowiłam, że ją przetestuję. I plusy, które zauważyłam to to, że aplikacja jest aktywnie promowana przez influencerki, więc jeżeli gdzieś znaleźliście na YouTube ubranie, które Wam się bardzo spodobało i wpadło Wam w oko to teraz możecie je też odkupić z drugiej ręki na LESS. Właśnie od dziewczyn, które są zaangażowane w kampanię promocyjną. Aplikacja jest też bardzo ładnie przygotowana. Jest intuicyjna i łatwo się z niej korzysta. W dobry sposób są też prezentowane oferowane rzeczy , ponieważ LESS wysyła takie tutoriale -poradniki jak przygotować ładne zdjęcia i dobre opisy. Więc to też jest fajna sprawa. Jest możliwość licytacji, jak i kup teraz. Więc to też jest duża zaleta, że można tę cenę negocjować. Do minusów. Aby przeglądać ogłoszenia trzeba się zarejestrować. Ja do tej pory robiłam tak, że przeglądałam ogłoszenia bez konta i dopiero kiedy znalazłam coś czym byłam zainteresowana to zakładałam konto i odzywałam się do sprzedającego. Tudzież dokonywałam zakupu. No i często wyskakują błędy, więc wydaje mi się ze to jest taka cecha pierwszych wersji aplikacji , że tam są pewne niedociągnięcia, które po prostu wychodzą w praniu. No, ale życzę dobrej, dobrej przyszłości dla tej aplikacji i mam nadzieję, że się rozwinie i ze będzie miała dużo kupujących , jak i sprzedających. Kolejna aplikacja, która jest bardzo popularna w Wielkiej Brytanii to jest Depop. No i znajdziecie tam ogromny wybór ubrań. Naprawdę można skrolować w nieskończoność. Transakcja jest bardzo łatwa do przeprowadzenia. Nie ma żadnych dodatkowych opłat dla osób, które kupują. Za to jest spory procent prowizji dla osób, które sprzedają. Do minusów tej aplikacji zaliczam to, że ubrania tam są także z zagranicy. Więc musicie po prostu filtrować odpowiednio albo zwracać uwagę na to skąd jest dany przedmiot, żeby po prostu nie płacić bardzo dużych kosztów wysyłki. W recenzjach do tej aplikacji zauważyłam także: ze wiele osób skarżyło się na próby wyłudzeń i na powolną obsługę klienta. Finalnie wszystko kończyło się dobrze, bo odzyskiwały swoje pieniądze czy wpłaty. Natomiast … S: Niesmak pozostał. J: Niesmak pozostał. I warto mieć to na uwadze. Więc może tam wiadomo , że trzeba podpiąć jakąś metodę płatności czy swoje konto PayPal. Więc może warto mieć dedykowaną kartę powiązaną z kontem bankowym , na którym nie będzie jakiejś dużej kwoty pieniędzy czy dedykowane konto na PayPal- u podpięte do tej aplikacji. Nie ma tam tez systemu do negocjacji. Wszystko się odbywa w wiadomościach prywatnych co może być pewnym utrudnieniem. Można dodać tylko 4 zdjęcia i jedno video w ogłoszeniu, a to nie zawsze pozwala na dokładne zapoznanie się z przedmiotem. I na to też skarzą się sprzedający, że przydałoby się po prostu więcej możliwości dodania zdjęć. To są minusy, które zauważyłam. S: Podczas naszego researchu do tego odcinka natrafiliśmy na nową usługę oferowaną przez Zalando. Nazywa się ona Pre owned. Działa na pewno w Polsce. Niestety jeszcze nie ma jej w Wielkiej Brytanii. I z tego co się orientujemy to chyba jeszcze w Niemczech i w Austrii. O ile mnie pamięć nie myli. Polega ona na tym, że jeżeli chcemy sprzedać jakiś produkt, który jest prawie nowy albo nie nosi żadnych oznak użycia to możemy poinformować o tym Zalando. Oni wtedy proszą, aby zrobić zdjęcia i przesłać do siebie. I po weryfikacji zaproponują nam jakąś kwotę za ten produkt. Jeżeli my zaakceptujemy tą ofertę to wysyłamy za darmo produkt do Zalando. Oni to wystawiają i sprzedają. W momencie, gdy produkt się sprzeda to możemy otrzymać ustaloną kwotę w formie karty upominkowej do Zalando lub przekazać tą kwotę na jakąś lokalną akcję charytatywną lub darowiznę. Niestety, Zalando nie akceptuje wszystkich marek i wszystkich produktów. Można tez sprzedać w ten sposób tylko do 20 produktów za jednym razem. Jeżeli jakiś produkt po przesłaniu do Zalando nie przejdzie jeszcze drobiazgowej inspekcji to wtedy Zalando albo odeśle nam ten produkt albo po wcześniejszej konsultacji z nami przekażą ten produkt na cele charytatywne. J: Nie wiemy jak ta usługa działa od strony sprzedających, ale moja przyjaciółka kupiła na Zalando Pre owned 3 rzeczy od luksusowych marek za 20 % ceny. Jest super zadowolona i bardzo gorąco mi polecała do wypróbowania , kiedy opcja ta już będzie dostępna w Wielkiej Brytanii. Więc i Wam o niej opowiadamy. A skoro jesteśmy przy luksusowych markach to są jeszcze 2 sklepy internetowe, które są takimi komisami luksusowych brandów. Pierwszy to jest Vestlaire Collective, który działa także w Wielkiej Brytanii. I tam możecie kupić ubrania od projektantów z drugiej ręki, praktycznie z całej Europy. Więc jeżeli macie jakieś upatrzone dodatki czy odzież to warto tam zaglądać. A w Polsce działa Pyskaty Zamsz, który jest własnie komisem luksusowych marek. I zarówno oferuje możliwość sprzedaży, jak i kupna odzieży. Moim dużym odkryciem ubiegłego roku były Second Handy, działające na Instagramie. Są to sklepy z wyselekcjonowanymi ubraniami dobrej jakości i każdy z nich , z tych które obserwuje ma jakąś taką myśl przewodnią. I np. na Awesome Store znajdziecie tylko skandynawskie marki. Albo na MishMash Clothing znajdziecie klasyki z dobrych materiałów i co ciekawego, mają tez dział Home, więc znajdziecie tez akcesoria i dodatki do domu. Moim. store specjalizuje się w pięknych swetrach z dobrych materiałów z drugiej ręki , a Dite w ubraniach premium. Natomiast w Reclo Store znajdziecie ubrania z naturalnych materiałów w minimalistycznym stylu. Woolitbe to ubrania z wełny merino , także z drugiej ręki. A pasuje Outlet jest totalnie inny od tych wszystkich wcześniej wymienionych, ponieważ oni specjalizują się w trendach. Jeżeli szukacie czegoś kolorowego z cekinami, świetnie wyglądającego, ale takiego niepowtarzalnego to to właśnie jest miejsce, które powinniście odwiedzić. Wszystkie linki będą oczywiście na naszej stronie internetowej. Zrobię tez dedykowany post na Instagramie dla tych marek. Wszystkie te sklepy, które wymieniłam to są polskie sklepy. S: Jednym z pierwszych miejsc, na które natrafiliśmy podczas naszej przygody z kupowaniem i sprzedawaniem rzeczy z drugiej ręki i które do dzisiaj pozostaje jako jedno z najczęściej odwiedzanych przez nas to serwis Gumtree, którego polskim odpowiednikiem jest portal OLX. W Polsce możecie tez skorzystać z serwisu Możecie tam tak naprawdę znaleźć wszystko. Ubrania, samochody, rzeczy dla dzieci, meble, wyposażenie domu, narzędzia, elektronarzędzia. Naprawdę mógłbym tutaj wymieniać jeszcze długie godziny, bo po prostu znajduje się tam wszystko. Jest tam naprawdę bardzo duża i aktywna społeczność, więc jest też duża szansa na to, że znajdziecie to czego szukacie. Wiele razy udało nam się znaleźć rzeczy tylko i wyłącznie na Gumtree, których nie było na żadnych innych serwisach. Bardzo dużą zaletą jest funkcja, z której korzystamy. A mianowicie ustawianie alertów. Możemy sobie ustawić nazwę produktu i zasięg, w jakim aplikacja ma nam je wyszukiwać. I w momencie pojawienia się nowego ogłoszenia, które spełnia kryteria takiego alertu dostajemy powiadomienie na maila, że oto właśnie pojawił się nowy produkt. Także aplikacja sama za nas wyszukuje pożądane przez nas rzeczy. Oczywiście aplikacja oferuje również możliwość negocjacji ceny. Jest też kilka minusów, o których musimy wspomnieć. Przede wszystkim największym takim minusem to niesłowni klienci. Wielokrotnie zdarzyło nam się , że dostawaliśmy wiadomości typu: już jadę, już jestem w aucie, już jestem za rogiem, już za 5 minut będę. I nigdy ta osoba się nie pojawiła. J: Czekają za rogiem. S: Pewnie tak. Pewnie jeszcze czekają. Ale jest to niestety zmora tego serwisu. J: Kolejną zmorą, która w Polsce jest szczególnie podkreślana jest brak kultury wśród osób, które się do nas odzywają. No i moi drodzy, no tą kulturę ustalamy sami. I ja Wam po prostu radzę, jeżeli ktoś do Was zwraca w chamski, prostacki sposób to nie odpisujcie. Zawsze się zdarzy kolejna osoba, która będzie zainteresowana Waszym przedmiotem. I myślę, że Wasza pogoda ducha i dobry dzień jest ważniejsze niż użeranie się po prostu z ludźmi, którzy nie są w stanie napisać kulturalnej wiadomości. S: Czasami zdarza się też, że ogłoszenie ma niewystarczającą liczbę zdjęć lub jakos tych zdjęć jest naprawdę kiepska oraz opisy są bardzo lapidarne albo w ogóle nie rzetelne. Także jeżeli widzicie , że coś jest podejrzanego czy coś takiego to czasami lepiej sobie odpuścić niż pakować się na minę. Ja wiem doskonale, że przy odbiorze takiego przedmiotu i tak przeprowadzamy jakieś wstępne oględziny, ale czasami warto sobie zaoszczędzić tego czasu i paliwa na to, żeby jechać po coś co później okazuje się być czymś zupełnie innym albo nagle ktoś próbuje wyłudzić od nas pieniądze. J: Myślę, że też możecie poprosić o uzupełnienie opisu czy dosłanie dodatkowych zdjęć. I to też pozwoli Wam sprawdzić jak bardzo zaangażowany jest ten sprzedający i czy faktycznie zależy mu na sprzedaży. Bo jeżeli ktoś nas prosił o jakieś dodatkowe zdjęcia czy to kodu kreskowego, który jest na danej rzeczy czy np. zdjęcia danej rzeczy w innym świetle, żeby sprawdzić dokładnie kolor to nigdy nie mieliśmy z tym problemu. Bo to jest 3 minuty roboty tak naprawdę. Kolejne dwa serwisy z rzeczami z drugiej ręki, które działają na terenie Wielkiej Brytanii to jest Preloved i Shpock. Na Preloved regularnie sprawdzam różne rzeczy i bardzo cenię tą aplikacje, że znajdują się tam tylko zweryfikowani listem takim prawdziwym listem na papierze użytkownicy. Dostajecie odpowiedni kod i link do wpisania, żeby zweryfikować swoje konto. Są tam też ciekawe kategorie rzeczy np. zakładka konia do sprzedania, ponieważ jeździectwo jest w Wielkiej Brytanii bardzo popularną formą spędzania czasu. Znajduje się tam mnóstwo tez rzeczy z lnu, z różnych wysokogatunkowych materiałów. Nigdy nic nie kupiłam jakoś, ale z przyjemnością tam zaglądam, żeby po prostu podglądać rzeczy. Shpock to aplikacja polecana mi przez Paulinę rudym okiem i powiedziała mi, że ona świetnie działa w Londynie i tam znalazła kilka wspaniałych gratek. Więc myślę, że warto tez zajrzeć tam, jeżeli szukacie jakiejś konkretnej rzeczy. Po świętach na Preloved pojawiła się też kategoria Niechciane Prezenty, czyli kategoria z rzeczami, które są nowe, nieotwarte, a trafiły do swoich właścicieli a oni niekoniecznie chcą je zatrzymać. Więc tez super gratka. Minusem aplikacji czy też serwisu Preloved jest płatne członkostwo. Jest oczywiście wersja basic’owa za darmo, z której ja korzystam do przeglądania ofert. Natomiast jeżeli chce się wysyłać wiadomości i wystawiać oferty to tam trzeba kilka funtów dodatkowo zapłacić. S: Oczywiście nie możemy w tym odcinku nie wspomnieć o takich serwisach jak eBay i Allegro. Jest tam ogromna dostępność ofert ze wszystkich możliwych działów. I serwisy te oferują bardzo szczegółową i dobrą możliwość filtrowania rzeczy po wielu kategoriach, co uważamy za bardzo duży plus. Łatwo tez można zweryfikować sprzedających, ponieważ jest tam system wystawiania komentarzy, więc jeżeli trafi się jakaś nierzetelna osoba to bardzo szybko możemy ją wyłapać. Oba serwisy oferują zarówno formę kup teraz, jak i licytacji i ochronę kupującego, co akurat dla nas jest bardzo ważne, ponieważ nie lubimy podejmować nadmiernego ryzyka, jeśli chodzi o kupowanie rzeczy przez Internet od innych ludzi. Dużą zaletą tych serwisów jest też to, że można w bardzo łatwy sposób zapłacić. Czy to np. poprzez PayPal-a czy jakieś inne serwisy typu PayU, które nie wymagają np. podawania numeru karty. Wiec jest to na pewno duże ułatwienie dla kupujących. J: No i oba serwisy są gigantami na rynku, więc muszą dbać o wiarygodność i o ochronę kupujących. Co jest ogromnym plusem. Z online przechodzimy do offline. No i oczywiście są sztandarowe miejsca, w których można kupować rzeczy z drugiej ręki. Lupeksy, antykwariaty, targi staroci. Natomiast mamy dla Was kilka takich ciekawostek, o których pomyśleliśmy, że warto wspomnieć. W Warszawie możecie skorzystać z usług Stare na nowo i miejskiego bazaru, gdzie opłacacie regał, zanosicie swoje rzeczy, metkujecie je, a jeżeli minie ten czas, za który opłaciliście swój regał to po prostu zabieracie rzeczy i otrzymujecie przelew za to co udało się sprzedać. Oczywiście jest odpowiednia prowizja od sprzedanych rzeczy. Stare na nowo możecie sprzedawać odzież, sprzęt muzyczny, obrazy, zabawki, porcelanę i tez podejrzałam na ich fanpage na Facebooku, że wrzucają tam swoje aktualne oferty. Wiec jeszcze zanim się wybierzecie do stacjonarnego miejsca to możecie po prostu przejrzeć ofertę i może Was coś zainteresuje. Jest też w Polsce platforma do sprzedaży odzieży, która się nazywa Remixshop, do których wysyłacie wyselekcjonowane przez Was zdjęcia, a oni biorą na siebie zrobienie zdjęć i przygotowanie ogłoszenia. Trzeba dodać, że na ich stronie jest taki restrykcyjny dobór rzeczy do sprzedaży, ale to też jest zaleta dla osób kupujących, ponieważ mogą się spodziewać naprawdę dobrej jakości. Kupujący mają tez prawo do zwrotu, co jest dużym plusem w przypadku rzeczy używanych. I naprawdę rzadko się zdarza. Zauważyłam tez, że klienci doceniają dobrą obsługę i bogatą ofertę. Więc jeżeli jesteście zainteresowani sprzedażą czy kupnem rzeczy to możecie zajrzeć na S: Okej. Więc podsumowując chcieliśmy Wam poradzić, abyście przede wszystkim stawiali na wiarygodność sprzedających. Polecamy Wam korzystać z dedykowanych serwisów do kupowania z drugiej ręki. Nawet jeśli będzie to się wiązało z zapłaceniem tych kilku złotych więcej za ochronę kupujących. Jeżeli cokolwiek budzi Wasze wątpliwości to lepiej jest zrezygnować z takiego zakupu i poszukać innego sprzedawcy niż narazić się na potencjalne oszustwo. J: Nigdy tez nie wysyłałabym dużych kwot pieniędzy ustalając szczegóły transakcji w prywatnej korespondencji. Ponieważ jeżeli druga strona okaże się nieuczciwa, nie chciałabym się narażać na nieprzyjemności. S: Pamiętajcie tez, żeby odnosić się do drugiego człowieka miło i kulturalnie, bo sami tez lubimy, gdy ludzie w ten sposób się do nas odzywają. A jeżeli ktoś jest chamski to po prostu nie odpisujcie. J: Dziękujemy, że byliście z nami w kolejnym odcinku Razem Lepiej Podcast. Serdecznie zapraszamy Was na nasze konto na Instagramie , gdzie możemy się powymieniać Waszymi spostrzeżeniami, przemyśleniami i gdzie możecie nam też polecić Wasze ulubione miejsca do sprzedaży i kupna rzeczy z drugiej ręki. Dobrego piąteczku. S: Szufla! Muzyka: Young Love by LiQWYD @liqwyd. Music provided by Free Music for Vlogs o0w8.
  • 3u63iple2p.pages.dev/32
  • 3u63iple2p.pages.dev/70
  • 3u63iple2p.pages.dev/31
  • 3u63iple2p.pages.dev/28
  • 3u63iple2p.pages.dev/50
  • 3u63iple2p.pages.dev/6
  • 3u63iple2p.pages.dev/64
  • 3u63iple2p.pages.dev/26
  • właśnie udało ci się sprzedać jakiś przedmiot przez internet